Rozświetlone centrum miasteczka było
wypełnione po brzegi rozentuzjazmowanym tłumem kibiców. Gwar wymieszanych
języków słychać było już z daleka, a różnobarwne flagi powiewały dumnie na
każdym kroku. Tego wieczoru wszyscy świętowali. Nie były już ważne wyniki,
punkty, miejsca, liczyła się tylko wspólna, dobra zabawa, bo kolejny
wyczerpujący sezon skoków narciarskich dobiegł właśnie końca. Ludzie bawili się
razem, nie zwracając uwagi na żadne podziały, bariery językowe, czy narodowościowe
stereotypy. Wszyscy tej nocy byli jedną, wielką narciarską rodziną. Lokale były
wypełnione po brzegi kibicami, a znalezienie wolnego miejsca graniczyło z
cudem.
- Tylko pamiętajcie! – zaczął z groźną
miną trener Kurczek, nachylając się nad stołem. – Za dwa dni są jeszcze
mistrzostwa Polski, więc z tym świętowaniem ostrożnie!
Pogroził na odchodne palcem, co wywołało
salwę śmiechu wśród chłopaków. Spojrzeli wszyscy na siebie i równocześnie unieśli
butelki z piwem, wznosząc kolejny toast za udany sezon.
- Trzeba przyznać, że w tym roku
naprawdę daliśmy czadu – stwierdził rezolutnie Piotrek, biorąc kolejny, spory
łyk słoweńskiego piwa. Wszyscy zgodnie przytknęli głowami, nawet Maciek, mimo
że w jego opinii wszystko mogło wyglądać zdecydowanie lepiej. Wymagał od siebie
dużo więcej, ale miejsce w pierwszej dwudziestce na świecie i tak było sporym
osiągnięciem, zwłaszcza, że jeszcze sporo wciąż miał przed sobą. On był jednak
ambitnym profesjonalistą i kiedy coś nie wychodziło był zły na siebie. Dzisiaj
jednak chciał już o tym zapomnieć, by przez chwilę móc pocieszyć się z resztą
kolegów.
- Hej, bawimy się!
Poczuł lekkie szturchnięcie w bok i
spojrzał obojętnie na rozweseloną twarz Ewy. Wysilił się na mdły półuśmiech, bo
wiedział, że żona Kamila tak łatwo mu nie odpuści. Lubił ją, ale czasami
stawała się wyjątkowo zrzędliwą towarzyszką, która na siłę próbowała poprawić
mu humor. Mimo to, czasami troszkę zazdrościł kolegom tego, że mieli u swego
boku kogoś, na kim zawsze mogli polegać. On chyba jednak do tego jeszcze nie
dojrzał i w zupełności zadawalały go jakieś krótkie, nic nie znaczące
znajomości. Nigdy nie zaprzeczał temu, że wzbudzał w płci pięknej pewne
zainteresowanie i w chwilach słabości zdarzało mu się tę uwagę wykorzystywać.
- Chyba wrócę do hotelu – stwierdził po
chwili szeptem, licząc że tylko Ewa go usłyszy i nie będzie musiał tłumaczyć się
kolegom. Dziewczyna jednak spojrzała na niego z politowaniem i bez pytania
chwyciła go z rękę, wyciągając na sam środek zapełnionego parkietu.
- Chyba jednak nie wrócisz! – zaśmiała się
głośno, wciąż mocno ściskając jego nadgarstek, jakby przeczuwała, że
wystarczyłaby chwila nieuwagi i nie byłoby go już tam.
- Jeśli mam tu z tobą zostać, to
zdecydowanie muszę więcej wypić – odparł, starając się przekrzyczeć tłum.
Liczył, że to zmusi dziewczynę do uwolnienia go i sprawi, że spokojnie będzie
mógł wrócić na swoje miejsce, jednak w tym samym momencie Ewa wręczyła mu własną
szklankę z drinkiem, sugestywnie kiwając głową, aby się już nie krępował.
Maciek westchnął tylko bez przekonania i opróżnił całą zawartość szklanego
naczynia. Momentalnie zrobiło mu się cieplej i w pewien sposób przyjemniej.
Blondynka musiała to zauważyć, bo zaczęła się śmiać, porywając go do szalonego
tańca.
*
Alicja musiała przyznać z pokorą, że
pomysł Hani na wspólny, weekendowy wypad do Planicy okazał się być strzałem w
dziesiątkę, mimo że jej podejście było co najmniej sceptyczne. Nie była fanką
wielkich tłumów, ale najwyraźniej w obecnej chwili właśnie to było jej
potrzebne. Nikt jej nie znał, nikt od niej niczego nie chciał, stała się prawie
niewidzialna w ogromnej fali świętujących kibiców. W końcu mogła odpocząć choć
przez chwilę od stresującej pracy, a dodatkowo pierwszy raz miała okazję na żywo
uczestniczyć w zawodach skoków narciarskich. Dotąd śledziła je wyłącznie przez
ekran telewizora, jednak nawet największy monitor nie oddawał nawet w małej
części atmosfery panującej tam na miejscu. Piła właśnie kolejnego, naprawdę
dobrego drinka zamówionego przez przyjaciółkę, kiedy poczuła wibrowanie
telefonu w kieszeni spodni. Niechętnie wygrzebała komórkę, z teatralnym
przewróceniem oczu spoglądając na jej wyświetlacz.
- To on – mruknęła z zniesmaczeniem, wciskając
klawisz rozłączający połączenie. Jej poprawiający się humor po raz kolejny
zaliczył tendencję zniżkową.
- Czy ten gość ma jakiś problem ze sobą?
Czy on nie rozumie prostych przekazów słownych? Słowo ‘nie’ to aż tak
skomplikowana odpowiedź dla jego małego mózgu? Rozumiem, że oni dojrzewają
zdecydowanie wolniej niż kobiety, ale na miłość boską, on niedługo kończy
trzydzieści lat! Mógłby chociaż udawać, że wyrósł z tych szczeniackich
zagrywek! – Ruda zapędziła się w swoich osądach dotyczących nieprzyjemnego prześladowcy
Alicji, ledwo łapiąc oddech. Aż poczerwieniała z nadmiaru złości. – Faceci –
dodała ze zrezygnowaniem na sam koniec i sięgnęła po telefon przyjaciółki,
wyłączając go.
- Wiesz co? Będziemy potrzebowały czegoś
mocniejszego! – zarządziła hardo blondynka i nie czekając na jakąkolwiek
reakcję ze strony dziewczyny, udała się prosto do baru. Wróciła po kilku
minutach z podejrzanym uśmiechem na twarzy, niosąc cztery kieliszki z wódką.
- Wiesz, że jeśli to trafi do twojego
żołądka, to …
Nie było jej jednak dane skończyć, bo
Alicja kiedy tylko usiadła na swoim miejscu, chwyciła jeden z kieliszków i bez
zastanowienia wypiła całość. Nawet się nie skrzywiła, co wywołało niemałe
zdziwienie na twarzy rudowłosej. Ze zdumieniem obserwowała, jak blondynka
ochoczo sięgała po kolejny kieliszek. Odstawiła puste naczynie na blat stołu,
poprawiła włosy i rzucając rudej zalotne spojrzenie, wkroczyła na parkiet. Hania
czuła, że to po prostu nie mogło się skończyć dobrze.
*
Maciek nie był pewny czy kolejne butelki
piwa, które dostarczano na ich stolik były dobrym pomysłem. Znając
możliwości swojej słabej głowy, to zdecydowanie nie było odpowiednie
rozwiązanie na zakończenie tego sezonu. Był jednak jeden plus, po raz pierwszy
od dłuższego czasu poczuł się naprawdę dobrze. Żadnej presji, żadnego stresu,
tylko zabawa ze znajomymi.
- No to zostaliśmy sami – stwierdził z
nieukrywanym smutkiem Krzysiek, przysiadając się do niego. Równocześnie
spojrzeli w kierunku rozbawionych kolegów i ich żon. Maciek starał się
zachowywać pozory obojętności, ale chyba nie był najlepszy w udawaniu. Sięgnął
więc po butelkę i bez zastanowienia wypił całą zawartość na raz. Przetarł
dłonią usta i z hukiem odstawiając szklane naczynie na stół, podniósł się i
rzucając koledze krótkie spojrzenie, uśmiechnął się zadziornie.
- Mów za siebie! – powiedział nieco
uniesionym tonem, zupełnie jakby poczuł się urażony wcześniejszym słowami.
Krzysiek jedynie wzruszył ramionami i nie miał najmniejszego zamiaru jakkolwiek
reagować na jego zachowanie.
Pierwsze, trochę chwiejne kroki stawiał
bez większego przekonania, bo nie wiedział, czy postępował słusznie. W końcu
nie należał do specjalnie odważnych i imprezowych osób. Doszedł jednak szybko
do wniosku, że wycofanie się byłoby oznaką słabości, a przecież on nie był
słaby. Wziął głębszy oddech i przeczesując palcami włosy, ruszył w kierunku
tańczących ludzi. Nie miał jakiegoś sprecyzowanego planu na to, co mógłby tam sam
robić, ale było już za późno. Musiał improwizować. I w tej samej chwili, jakby
wszechświat chciał go wybawić ze zrobienia z siebie kompletnego idioty, w jego
ramiona ktoś wpadł. W ostatniej chwili pochwycił kogoś w pasie, ratując tym
samym i ją i siebie od bolesnego upadku. Dosłownie kilkanaście centymetrów od
podłogi znalazła się głowa dziewczyny. Krótką chwilę, która jemu wydawała się
być całą wiecznością, wpatrywał się w jej ogromne, jasne oczy, z przerażeniem
lustrującego jego twarz. Nagle poczuł dziwny dreszcz i całe jego ciało odmówiło
posłuszeństwa. Stał tam jak zahipnotyzowany, przyglądając się nieznajomej
dziewczynie.
- Chyba właśnie uratowałeś moje marne
życie – mruknęła ze śmiechem, resztkami sił próbując stanąć na równe nogi.
Kiedy była już tak blisko, jej stopa zahaczyła o nogę Maćka i po raz kolejny z
impetem wpadła w jego ramiona. Tym razem jej twarz znalazła się już
zdecydowanie bliżej chłopaka. Ich spojrzenia uważnie śledziły się nawzajem, a
wstrzymane oddechy były niezaprzeczalnym dowodem na wielką niezręczność tej
dziwnej sytuacji.
- Chyba uratowałem je po raz drugi –
szepnął, wciąż nie odrywając od niej wzroku. Jego mózg był na tyle
roztargniony, że nie zaskoczył go nawet fakt, iż dziewczyna mówiła po polsku.
Jej chyba ten fakt również nie zdziwił. Nadal, nie do końca świadomy,
przytrzymywał ją kurczowo w swoim mocnym uścisku, jakby wciąż się bał, że
dziewczyna mogła upaść, choć zagrożenie wydawało się być już opanowane. Blondynka
zaśmiała się, a przyozdobione delikatnie różowymi rumieńcami policzki dodawały
jej przedziwnego, dziewczęcego uroku. Chłopak nie mógł zrozumieć, co w tej
jednej chwili się z nim działo. Przecież on się nigdy tak nie zachowywał.
- I jak ja ci się teraz odwdzięczę? –
zapytała, przesuwając subtelnie dłonią po jego ramieniu. Maciek poczuł, jak
jego serce zdecydowanie przyspieszyło swoje bicie. Posłał w jej stronę jedno
sugestywne spojrzenie i ten szelmowski uśmiech przemknął przez usta.
- Chyba znam jeden sposób …
Ooooooo nawet nie wiesz jak przyjemnie się czytało ten rozdział. Jestem jak najbardziej za, żeby takie opowiadania częściej się pojawiały, takie dojrzałe, a zarazem lekkie dla oka. Cieszę się też, że w opowiadaniu umieściłaś Kota i widzę, że o jego ambicji myślisz tak samo jak ja ^^
OdpowiedzUsuńU siebie również umieściłam rozdział I, zaś w weekend powinien się pojawić już II rozdział ;)
Pozdrawiam i z weną!
http://milosci-nie-oszukasz.blogspot.com/
Cóż, trudno nie zauważyć tego ambitnego, maćkowego podejścia do życia, ale mi się to podoba, bo nie zadowala go przeciętność :)
UsuńJuż przeczytałam i w weekend na pewno też zajrzę! :)
Wiesz ja kocham takie ambicjonalne podejście bo dużo z tego można osiągnąć. Maciek po części przypomina również mnie ;)
UsuńMam nadzieję, że tak jak ja i on sam w skokach dojdzie daleko!!! ^^
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Podoba mi się szablon, jest genialny, niby prosty, ale do bohaterów idealnie pasuje ^^
Znalazłam jakiś czas temu to zdjęcie z nagłówka i cóż, nie będę ukrywać, zauroczyło mnie! :) Dodatkowo pasowało mi do mojego wyobrażenia wyglądu bohaterów, więc postanowiłam je wykorzystać. Sama nie lubię zbytniego 'przepychu', zwykle stawiam na prostotę :D
UsuńHeh, ja czekam na zamówienie szablonu, mam nadzieję, że będzie ładne ;)
UsuńNie mogę się doczekać efektów, a nie chcę pospieszać grafika ^^
Próbowałam znaleźć jakieś proste, skromne szablony, ale to nie na moje nerwy :D
Jestem bardzo mile zaskoczona. Dotarłam tu przez przypadek i zaintrygowana orginalnym , ciekawym szablonem przeczytałam pierwszy rozdział. Czytając pierwszy fragment wydawało mi się, że to będzie historia miłośći Ewy i Maćka i się zaczełam jarać (wiesz zakazana miłość i kumpel, mąż Kamil w tle, te sprawy :P)ale jeśli jest inna dziewczyna to też może być. Piszesz ciekawie, tak naturalnie i fajnie się to czyta. Gratuluje takiego talentu ;) Jestem bardzo ciekawa jak dalej sie potoczy ta historia. Informuj mnie o nowościach.
OdpowiedzUsuńPS: Maćkowe podejście do życia rządzi :D
Zapraszam też do siebie:
http://podwojne-cierpienie.blogspot.com/
Jeśli mam być totalnie szczera, to nie jestem fanką Ewy, także takie rozwiązanie w ogóle nie wchodziło w grę :)
Usuńbardzo spodobał mi się ten rozdział, trafiłam tu przez przypadek, zwróciłam uwagę na szablon (genialny.!) i zaczęłam czytać, wciągnęło mnie strasznie, czekam na drugi rozdział, gorąco pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://little-awesome-world.blogspot.com/
Podobało mi się! Post czytało się szybko i niemal czułam odór alkoholu!xD Pijany Maciek ... no cóż to musi być ciekawy widok xD Pisz dalej ;)Pozdrawiam i zapraszam na moje takze maćkowe opowiadanie ;p www.val-di-fiemme2013.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAjaaja, cudowne! Jestem zdecydowanie za i już zabieram się do czytania kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :3
Pijany Maciek? Jestem już Twoją fanką:D A tak na serio - może będę powtarzać banały, ale masz prosty i bardzo dobry styl pisania. Bardzo mi się podoba. Szablonik też piękny. Biorę się za kolejny rozdział i z niecierpliwością będę oczekiwać na następne. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń