Zmierzch już dawno zapadł nad
miasteczkiem, ogarniając swoim nieprzeniknionym mrokiem całą piaszczystą plażę
nad Bałtykiem. Alicja siedziała na niewielkim kamieniu, obserwując bardzo
spokojne tej nocy morze. Prawie niezauważalne ruchy wody opływały brzeg,
zostawiając ciemne smugi na piasku. Uwielbiała spędzać ten jeden dość wyjątkowy
dzień właśnie w tym miejscu. Od kilku lat była to jej taka mała tradycja, choć
sama nie wiedziała, co tak naprawdę było powodem wyboru właśnie tego punktu na
ziemi. Wysunęła nogi przed siebie, zasypując stopy w ciepłym jeszcze piasku. Z
dziecięcą naiwnością wymalowaną na twarzy zaczęła nimi rozsypywać sypkie
drobinki i uważnie przypatrywała się jak opadały z powrotem na ziemię, tworząc
po jej bokach niewielkie górki. Rozejrzała się dookoła, a kiedy nie zauważyła
nikogo w pobliżu, zeskoczyła z kamienia i z pełnym impetem rzuciła się na
piasek, rozkładając ręce i nogi na całą szerokość. Zaczęła szurać nimi w górę i
w dół, kreśląc jednocześnie zarys, także dobrze znanego z dzieciństwa, aniołka.
Zaśmiała się pod nosem, zdając sobie sprawę z własnej głupoty i infantylności,
ale w końcu raz w życiu obchodziła dwudzieste czwarte urodziny i nie mogła się
powstrzymać. Pokręciła lekko głową, spoglądając w górę na rozgwieżdżone niebo.
Wzięła głębszy oddech i przymknęła na chwilę oczy, rozkoszując się przyjemnym
dźwiękiem szumiącej wody i zapachem morza. Nic tak nie odprężało, jak krótka
chwila z dala od wrocławskiego gwaru i zabiegania.
- W twoim wieku też najchętniej
zaszyłbym się gdzieś na końcu świata, żeby nikt nie wiedział, jak bardzo stary
się stałem.
Alicja aż drgnęła z przerażenia,
momentalnie podnosząc powieki i z szeroko otwartymi oczami spojrzała nad
siebie, przez krótką chwilę nie wiedząc co tak naprawdę wokół niej się działo.
Nie była pewna, czy czasami to, co przed chwilą słyszała nie było tylko
wytworem jej wybujałej wyobraźni. Gdy jednak ponownie zamrugała, mocniej
zaciskając powieki i zerknęła do góry, roześmiane oblicze Maćka wciąż jawiło
się nad jej głową.
- Maciek? – zapytała jeszcze dla
pewności, chociaż doskonale widziała go przed sobą. Kot zaczął się śmiać,
wyciągając w jej stronę rękę. Początkowo nie była przekonana, czy powinna
korzystać z jego pomocy, ale wreszcie zdecydowała się ją ująć, pozwalając mu
podnieść się z ziemi i otrzepała piasek z ubrania.
- Cóż, nowa fryzura, mogłaś nie poznać –
wyjaśnił z uśmiechem, przeczesując dłonią swoje włosy. Alka posłała mu jedno
litościwe spojrzenie, kręcąc bezradnie głową. Rzeczywiście, zdecydowanie pozbył
się tej grzywy znad oczu, ale nie była pewna, czy zmiana okazała się być czymś
lepszym. Wolała jednak to przemilczeć, ignorując ten fakt.
- Co ty tu robisz?
- Stoję? – odpowiedział pytaniem na
pytanie, lekko zdezorientowanym wzrokiem rozglądając się dookoła siebie i
rozkładając bezradnie ręce na boki. Dziewczyna wzniosła oczu ku górze,
przewracając nimi teatralnie. Kiedy jego mina wciąż wyrażała pełne rozbawienie,
klepnęła go z całej siły w ramię, na co chłopak skrzywił się, momentalnie
powstrzymując perfidny uśmieszek na twarzy.
- Jak mnie tutaj znalazłeś?
- Mówiłem ci, że ty i ja, to przeznaczenie
– wyjaśnił spokojnie, uważnie przyglądając się dziewczynie swoimi brązowymi
tęczówkami. Alicja z wściekłości aż poczerwieniała, zaciskając mocniej piąstki.
Jego zawadiacko uniesiona brew oznaczała tylko jedno, miał naprawdę przednią
zabawę drocząc się z nią w ten sposób. A ona nie mogąc znieść jego
przedrzeźniającego tonu i nonszalanckiego zachowania, denerwowała się coraz
bardziej.
- Boże, jak ty mnie irytujesz! – syknęła
przez zaciśnięte zęby, ponownie kręcąc głową. – Odpowiesz na moje pytanie?
- Odpowiedziałem, przeznaczenie –
powtórzył z całkowitą pewnością i powagą w głosie, ale gdy tylko Ala pisnęła z wściekłością,
zaczął się śmiać, robiąc niewielki krok w jej stronę. Uniósł wolno rękę i
najsubtelniej jak tylko potrafił dotknął opuszkiem palca jej policzek, zgarniając
z niego kilka drobinek piasku. Ona jednak nie spodziewała się tego, kompletnie
zaskoczona jego gestem, musiała z wrażenia przymknąć oczy, przez krótką chwilę
rozkoszując się ciepłym dotykiem jego dłoni. Nieświadomie jej ust lekko
rozchyliły się, a zaróżowiałe do tej pory policzki przybrały odcień
najprawdziwszej czerwieni. Takiej reakcji własnego organizmu nie mogła
przewidzieć, całkowicie poddając się jego dotykowi. Nie chciała tak ulec, ale
to wszystko było zdecydowanie silniejsze od niej i nawet silna wolna nie była w
stanie zmusić jej do kolejnej ucieczki spod maciejowego uroku. Kiedy jego palce
po raz kolejny zetknęły się z jej rozpaloną skórą, uniosła gwałtownie powieki,
spoglądając na znajdującego się zdecydowanie za blisko chłopaka. Zamrugała, a
on tylko uśmiechnął się delikatnie, drugą dłonią odgarniając z jej czoła
nachalnie pchającą się do oczu grzywkę.
- Maaaaaciek – jęknęła przeciągle,
prawie szeptem, nie mogąc dłużej trwać w tym stanie. Ich spojrzenia wciąż
cierpliwie obserwowały się wzajemnie, analizując każdy najmniejszy skrawek
twarzy. Alicja dostrzegła podkrążone oczy i lekko nieprzytomny wzrok Kota,
zdając sobie sprawę z tego, że cały dzień musiał spędzić za kierownicą, aby
tutaj dotrzeć.
- Wszystkiego najlepszego – powiedział,
obniżając lekko głos i nachylił się w jej stronę. Dziewczyna wciąż przyglądała
mu się bez słowa, nie mogąc połączyć w żadną logiczną całość elementów tej
układanki. Miliony pytań pozostawionych bez odpowiedzi wirowały w jej myślach,
a jedyne na czym potrafiła się teraz skupić to pokryta niewielkim zarostem
twarz Maćka, która niebezpiecznie zbliżała się do niej. Nim zdążyła jakkolwiek
zareagować, jego ciepłe i nieco drżące usta dotknęły jej policzka. Poczuła gwałtowny
dreszcz, przebiegający wzdłuż całego ciała i niosący ze sobą przeogromne
pokłady emocji, o które dotąd siebie nie podejrzewała. Gdy jego dłoń przesunęła
się po jej talii musiała ponownie stoczyć nierówną walkę ze swoim organizmem,
który bardzo intensywnie reagował na każdy, nawet najbardziej delikatny kontakt
z ciałem chłopaka. Przyjemny zapach męskich perfum dotarł do jej świadomości,
powodując lekki zawrót głowy. Miała wrażenie, że czas jaki minął był
niekończącą się wiecznością, a dotyk jego warg trwał całe wieki. I choć minęło
zaledwie kilka krótkich sekund, skóra paliła ją tak mocno, że gdy tylko Maciek
odsunął się, musiała przyłożyć chłodniejszą dłoń do policzka.
- Skąd wiedziałeś? – ponowiła pytanie,
naciągając rękawy bluzy. Nie umiała jednak spojrzeć w jego oczy, bojąc się
tego, co mogła tam dojrzeć, albo tego co on mógł odczytać z jej spojrzenia.
Obie wersje przerażały ją. Usłyszała tylko ciche parsknięcie, gdy ręka chłopaka
zsunęła się z jej boku.
- Byłem we Wrocławiu i twoja
przyjaciółka poinstruowała mnie, że w ten wyjątkowy i szczególny dzień można
cię znaleźć wyłącznie tutaj. I oto jestem – odparł z wyraźnym uśmiechem, który
mimo wszystko malował się na zmęczonej twarzy. Alicja przemogła się i spojrzała
na niego, a jej jasne oczy z wielkim zaskoczeniem przyglądały się mu.
- Hanka?
- Masz inną przyjaciółkę? – zapytał nieco
retorycznie, a ona tylko westchnęła bez przekonania, opuszczając bezradnie
ramiona.
- Pewnego dnia zabiję ją gołymi rękami –
warknęła bardziej do siebie, ale Maciek był na tyle blisko, że dokładnie
słyszał jej słowa i zaśmiał się cicho.
- W takim razie nie cieszysz się, że
przyjechałem tutaj?
Ponownie uniosła wzrok na niego,
rozbieganym spojrzeniem wodząc po jego rozradowanym obliczu. Krótką chwilę
walczyła ze sobą, ale miał w sobie coś tak magnetyzującego, że uśmiech sam
pchał się na usta. Nie wytrzymała i roześmiała się.
- Albo jesteś wariatem, przejeżdżając
całą Polskę tylko po to, aby złożyć mi życzenia, albo … - zamilkła, zastygając
w bezruchu, bo to co kołatało się teraz w jej głowie było czymś niewyobrażalnym
i niemożliwym do spełnienia. Sama myśl o tym wywoływała w niej przeogromny
strach, paraliżujący całe ciało. Maciek musiał domyślić się, co chciała
powiedzieć, ale uśmiechnął się tylko uroczo, powodując, że Alicja poczuła
jeszcze większe zażenowanie.
- Jeśli chcesz dostać swój prezent, to
musimy udać się do samochodu, bo niestety tam go zostawiłem – stwierdził po
krótkiej chwili milczenia, omijając ją i ruszając w stronę parkingu. Ala
podążyła za nim wzrokiem, a kiedy oddalił się już na zdecydowaną odległość,
zatrzymała go, wymawiając cicho jego imię. On momentalnie odwrócił się za
siebie i zaskoczony spojrzał na nią.
- Dziękuję – mruknęła, dzielnie
stawiając czoła jego spojrzeniu. Nie odpowiedział nic, chociaż Alicji mimo
wszystko udało się dostrzec lekko drgające kąciki jego ust, które nieznacznie
uniosły się, gdy już odwracał się od niej.
*
Szli tuż obok siebie w totalnej ciszy,
pozwalając by szum nocnego morza wyznaczał rytm ich kroków. Chłodna już o tej
porze woda obmywała ich bose stopy, kiedy bardzo powoli spacerowali wzdłuż morskiego
brzegu. Alicja obserwowała kołyszące się w dłoni sandały, co jakiś czas
odczuwając przyjemny dotyk ramienia chłopaka, gdy stawiając kolejny krok chwiał
się lekko, ocierając o nią. Była jednak tak skupiona na własnych rozmyślaniach,
że nie zorientowała się, kiedy szczupłe palce Maćka pochwyciły jej dłoń,
zamykając ją w szczelnym i wyjątkowo ciepłym uścisku. Dopiero kiedy wsunął je w
jej zaciśniętą pięść, gładząc delikatnie wewnętrzną stronę, zadarła lekko głowę
spoglądając na niego. Szybko jednak przeniosła wzrok na ich złączone ręce. Kot,
jakby dla pewności, zacieśnił objęcie bardziej zdecydowanie, robiąc krok w jej
stronę.
- Dlaczego właśnie tutaj spędzasz swoje
urodziny? – zapytał z wielką ciekawością w głosie, wzrok kierując gdzieś w dal.
Po chwili, w której Alicja nie odezwała się do niego, po raz kolejny na nią
spojrzał. Posłała smutne spojrzenie, a on momentalnie dodał: - Przepraszam, jak
będziesz miała ochotę, to mi kiedyś powiesz.
Blondynka odetchnęła z wyraźną ulgą,
odwracając głowę w bok. Nie czuła w sobie jeszcze tyle odwagi, by przyznać się
przed nim do wszystkiego. Część jej przeszłości wciąż wywoływała tak wiele
niekoniecznie dobrych emocji, że musiało upłynąć jeszcze sporo czasu, aby
potrafiła o tym tak po prostu opowiadać. Tym bardziej przed nim. Nie zauważyła
nawet, że Maciek zatrzymał się, a zważając na fakt, iż wciąż silnie trzymał jej
dłoń, Ala poczuła lekkie szarpnięcie i potykając się lekko o własną nogę,
wpadła wprost w ramiona chłopaka. Ruch był na tyle gwałtowny, że kilka kosmyków
jasnych włosów wysunęło się z niedbałego koka, opadając delikatnie na jej
twarz. Chłopak okazał się na tyle szybki, że nim ona sama zdążyła zareagować,
od razu uniósł dłoń i przesuwając delikatnie palcem po jej czole, założył włosy
za ucho. Kciukiem pogładził wciąż ciepły policzek, sunąc dalej wzdłuż linii
szczęki. Ala zmarszczyła zabawnie nos, kiedy lekki zefirek wprawił w ruch
kolejny kosmyk włosów, a końcówki połaskotały subtelnie skórę twarzy. Maciek
zaczął się śmiać, widząc jej komiczną minę. Wskazującym palcem celowo zahaczył
o czubek nosa, zbliżając się do niej jeszcze bardziej, tak iż między ich ciałami
nie istniała już żadna przestrzeń. Musiał wyraźnie odczuwać szaleńczo bijące
serce i przyspieszony oddech dziewczyny, gdy kolejny raz pogładził jej wciąż
kurczowo trzymaną dłoń.
- Ale zdążyłeś w ostatniej chwili z tymi
życzeniami, już prawie północ – powiedziała z nieco wymuszonym uśmiechem,
próbując wydostać się z pułapki ich ciał, które nieświadomie wciąż do siebie
lgnęły. Musiała jakoś rozładować to elektryzujące napięcie między nimi.
- Kiedy Hanka powiedziała mi gdzie
jesteś, miałem chwile wątpliwości, czy się uda, ale w końcu jestem Maciej Kot,
nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych – odparł z wysoko uniesioną głową i dumą w
głosie.
- Równie dobrze mogłeś po prostu
zadzwonić, albo wysłać smsa – mruknęła ciszej, nieznacznie potrząsając głową.
- To nie to samo.
- Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo ci
na tym zależało – odpowiedziała obojętnie i odsunęła się na krok, próbując
wysunąć z uścisku jego palców swoją dłoń. Był jednak na tyle silny, że nie
pozwolił jej na to i z powrotem przyciągnął ją do siebie. Złapał ją w pasie, ręką
przesuwając po dolnej części pleców. Mimo grubszego materiału bluzy wyczuwała
dokładnie każdy jego mocniejszy dotyk, a kolejne dreszcze wstrząsały nią całą.
Z wolna zadarła głowę, spoglądając z ogromną niepewnością w oczach na niego.
Jego źrenice były powiększone i z uwagą obserwowały ją. Ala oddychała nierówno,
nie potrafiąc wydobyć z siebie nawet pół słowa.
- Czego nie rozumiesz? Tego, że nie
potrafię przestać o tobie myśleć? Że mimo iż tak naprawdę nic o tobie nie wiem,
to nie umiem skupić się na niczym innym, gdy nie widzę cię w pobliżu? To
naprawdę tak trudne do pojęcia?
Zasypywał ją kolejnymi oskarżającymi
pytaniami, a ona czuła się coraz bardziej zagubiona, kuląc się w jego ramionach.
Nie takich słów od niego oczekiwała, nie była na coś takiego gotowa, bo nigdy
wcześniej nie dopuszczała do siebie myśli, że komuś tak bardzo mogłoby na niej
zależeć. Gdy Maciek zamilkł, znowu odważyła się na niego spojrzeć. Trwał w
bezruchu, a jego oczy śledziły cały czas jej twarz.
- Ale ty chyba zbudowałeś sobie jakiś
mylny obraz mojej osoby w swojej głowie. Ja nie jestem nikim idealnym do tego,
by ktoś chciał ze mną być – odparła tak słabym i cichym głosem, że gdyby nie
otaczająca ich cisza, z pewnością nie usłyszałby nawet jednego słowa. Gdy
skończyła, Maciek parsknął z wyczuwalną złością śmiechem, lekko obruszony jej
odpowiedzią.
- Wiem, że nie jesteś idealna, nikt nie
jest. A twój obraz budował się nie wtedy, kiedy występowałaś w pięknych
strojach z idealnym makijażem i specjalnie ułożoną fryzurą. Twój obraz zbudował
się wtedy, gdy z rozmazanym tuszem powitałaś mnie w swoim mieszkaniu totalnie
wstawiona, gdy leżałaś w tym hotelowym łóżku z potarganymi włosami i wysoką
gorączką, gdy w zwykłych spodenkach i koszulce przechadzałaś się wokół toru
wyścigowego. Właśnie wtedy.
Jego słowa wydawały się być Alicji czymś
nierealnym. Słuchała go z uwagą, chłonąc każde zdanie, jakby było ostatnim,
które przyszło jej w życiu usłyszeć. Mówił tak spokojnie, tak mądrze, tak
pięknie, tak tylko do niej, że nieświadomie wstrzymywała oddech, by przypadkiem
jakiś niepowołany dźwięk nie przerwał jego monologu. Skupiona na poruszających się
wargach chłopaka, zapomniała o całym otaczającym ich świecie, zatracając się w
nich bez reszty. Oczarował ją kompletnie, budząc głęboko skrywane uczucia, o
których tak dawno temu zapomniała i których do siebie nie dopuszczała. Do tej
chwili udawało jej się z wielką perfekcją ukrywać wszelkie emocje, z
obojętnością podchodząc do wszystkiego i wszystkich. Tej nocy, w tej chwili
wszelkie zapewnienia, których tak dzielnie się trzymała, prysły jak mydlana
bańka. Właśnie teraz poczuła to, czego się tak wcześniej obawiała. Zdała sobie
sprawę, że musiała mu o tym powiedzieć, bo nigdy więcej nie miałaby na to
okazji. I gdy tylko skończył, zerknęła na niego powoli, przymykając na krótki
moment oczy. Nabrała powietrze, chwilę później oddychając z ulgą.
- Umieram.
Zapadła cisza. Wiatr nagle jakby ucichł,
morze przestało szumieć, a skrzeczące co jakiś czas mewy odfrunęły. Czas się
zatrzymał, a oni stali tam wciąż, wpatrzeni w siebie.
****
Nie wiem czemu, ale to mój faworyt.
Z dedykacją dla man i moich ulubionych Anonimków, które tak żarliwie domagały się czegoś nowego!
Dzięki za Waszą obecność!