Miała wrażenie, że po raz kolejny przeżywała
deja vu. Znowu hotel w Warszawie, znowu jakieś wielkie zamieszanie związane z
tym beznadziejnym bankietem i znowu … skoczkowie. Kiedy tylko razem z Pawłem
wkroczyła do hallu, dostrzegła krzątających się po recepcji chłopaków i Łukasza
z całą resztą sztabu. Przypuszczała, że ktoś z ich ekipy miał wziąć udział w
tym śmiesznym wydarzeniu, ale nie sądziła, że zjawiła się cała drużyna.
Przygryzła lekko wargę i z nieco szybciej bijącym sercem, razem ze swoim
towarzyszem ruszyła w stronę recepcji.
- Ala! – krzyknął nagle uradowany Dawid,
podbiegając do niej i z całej siły ją przytulając. Dziewczyna poklepała go
przyjaźnie po plecach, próbując wyswobodzić się z silnego uścisku chłopaka. Zaraz
za nim pojawił się Krzyś, który także nie szczędził czułości. W tej sytuacji
zmuszona była spojrzeć również w kierunku Maćka i Kamila, którzy stali z drugiej
strony. Żaden z nich nie miał jednak ochoty na tak radosne przywitanie, w
zamian machając tylko od niechcenia ręką. Alicja posłała krótki uśmiech,
odbierając klucz do swojego pokoju.
- Cześć!
Ktoś niespodziewanie objął ją w pasie i
uniósł lekko do góry. Pisnęła przerażona, ale kiedy dostrzegła za sobą Kubę,
zaczęła się głośno śmiać. Gdy tylko odstawił ją na ziemię, poprawiła koszulkę i
z całej siły wymierzyła cios w jego ramię. Kot zaczął udawać wielki płacz, na
co wszyscy gromko się zaśmiali.
- Nigdy więcej mnie nie strasz! – syknęła z
szyderczym uśmiechem, delikatnie szczypiąc go w policzek. Kuba zaczął się śmiać
i objął ją, przyciągając do siebie. Alka popukała go palcem po czole i odsunęła
starszego z braci na bok. Pokręciła z dezaprobatą głową, przewracając
teatralnie oczami.
- Nie przedstawisz mnie swoim znajomym?
– zapytał nagle Paweł, a blondynka aż drgnęła ze strachu, przypominając sobie o
swoim szefie. Z miną cierpiętnika podeszła do każdego, a jej przełożony wydawał
się być niezwykle podekscytowany możliwością poznania skoczków. Maciek w swoim
stylu, jak zwykle obrażony na cały świat uścisnął rękę mężczyzny, mrucząc coś
tylko pod nosem. Odnosiła wrażenie, że za wszelką cenę próbował unikać kontaktu
z nią, dlatego również postanowiła przyjąć podobną taktykę, ignorując jego
istnienie całkowicie.
- Idę się przygotować – oznajmiła po tej
krótkiej prezentacji, kierując się w stronę schodów. Lecz kiedy tylko chciała
unieść swoją walizkę, poczuła lekki zawrót głowy, zatrzymując się na moment,
gdy cały obraz przed oczami zamazał się. Wstrzymała powietrze, oddychając po
chwili głębiej. Przyłożyła dłoń w okolice klatki piersiowej, uciskając ją lekko
i starając się uspokoić, aby bicie jej serca zwolniło.
- Może pomóc? – spytał z obojętnością w
głosie Maciek, który nagle pojawił się za jej plecami. Odwróciła się do niego,
patrząc przez krótki moment na chłopaka. Bez czekania na jej reakcję wysunął
rękę, chwytając torbę.
- Myślałam, że dzisiejszego wieczoru
postanowiłeś mnie traktować jak powietrze – stwierdziła z nutką złośliwości,
krzyżując obie ręce na piersi. Dostrzegła jak kąciki jego ust nieznacznie
uniosły się, ale on tylko pokręcił głową, próbując ukryć ten fakt przed nią.
Nie zamierzał chyba już tego komentować, bo ruszył przed siebie. Alka wzniosła
tylko oczu ku niebu, w ostatniej chwili powstrzymując się od wypowiedzenia
czegoś głupiego. Przypomniała sobie, dlaczego tak uporczywie próbowała unikać
kontaktu z nim; działał na nią tak drażniąco, jak nikt inny na świecie.
- Po prostu widzę, że masz dobre
towarzystwo – zaczął się tłumaczyć, spoglądając kątem oka w kierunku Pawła,
który wciąż stał przy recepcji. – Nie chciałem przeszkadzać.
- Może to i lepiej – mruknęła pod nosem,
a kiedy poprosił o powtórzenie, pokręciła tylko głową, dając do zrozumienia, że
jej ostatnie słowa nie były w ogóle ważne. Chłopak rzucił jedynie krótkie
spojrzenie i ruszył schodami w górę.
- Gdzie twój pokój? – zapytał, gdy
znaleźli się na piętrze. Kozłowska spojrzała na etykietkę przy kluczu, podając
mu odpowiedni numer. Maciek znowu uśmiechnął się podejrzanie.
- Co? – zapytała od razu.
- Nic – odparł i wzruszył rękami. –
Chyba znowu będziemy sąsiadami.
- O bogowie! – westchnęła ciężko,
unosząc wysoko ręce, co spotkało się z wybuchem śmiechu chłopaka, pierwszy raz
tego wieczoru.
*
Maciek spojrzał na swoje odbicie w
lustrze. Wyglądał zadowalająco, dlatego przeczesał tylko palcami włosy i
poprawiając pstrokatą muszkę, wyszedł z pokoju. Musiał jako pierwszy być
gotowy, bo na korytarzu nie spotkał jeszcze żadnego z kolegów, a wszyscy razem
mieli jechać na to przyjęcie. Wsunął ręce do kieszeni i ruszył w stronę
recepcji, gdzie zamierzał poczekać na resztę. Jednakże, kiedy mijał pokój
Alicji usłyszał dość głośne kasłanie, po którym rozległ się złowieszczy brzęk
tłuczonego szkła. Bez zastanowienia wkroczył do środka. W pomieszczeniu panował
lekki półmrok, a jedynym źródłem światła musiała być niewielka lampka, która
stała gdzieś wewnątrz. Stanowczym krokiem minął niewielki korytarzyk,
zatrzymując się w wejściu do pokoju. Obok łóżka, na podłodze leżała dziewczyna,
z trudem łapiąc powietrze. Dostrzegł również rozbitą szklankę i rozlaną na
panelach wodę.
- Ala! – krzyknął podenerwowany,
przykucając przy dziewczynie. Chwycił dłońmi jej ramiona i lekko potrząsając
dziewczyną, starał się zmusić ją do spojrzenia na siebie. Kilkakrotnie
powtórzył jej imię, ale zdawała się nie reagować na jego wołanie. Dopiero kiedy
wyjął telefon z kieszeni, będąc gotowym dzwonić na pogotowie, chwyciła go za
rękę.
- Nie, zaraz mi przejdzie – mruknęła
cicho, pozbawiona sił. Maciek spoglądał na nią z przerażeniem, nie wiedząc, co
powinien zrobić. Spojrzała na niego na wpółprzytomnym wzrokiem, a on miał
wrażenie, że uśmiechnęła się delikatnie. Zaraz potem ponownie osunęła się po
oparciu łóżka i gdyby w porę nie zareagował, z pełnym impetem uderzyłabym głową
o podłogę. Chwycił jej wątłe ciało, pomagając podnieść się. Kiedy się
zachwiała, trafiając w jego ramiona, poczuł jak ogromne ciepło biło od niej.
Ponownie z przerażeniem na nią zerknął, a gdy już w miarę wygodnie leżała na
łóżku, dotknął dłonią czoła. Była rozpalona.
- Masz gorączkę – stwierdził z drżącym głosem.
– Jedziemy do szpitala.
- Nie – zaoponowała, siląc się na groźny
ton drżącego głosu. – Obiecaj, że nie pojedziemy do żadnego szpitala.
Maciek kiwnął na potwierdzenie głową,
odkładając telefon na szafkę nocną. Przeczesał dłonią włosy i rozbieganym
wzrokiem rozejrzał się po pokoju. Udał się szybko do łazienki i mocząc
niewielki ręcznik w chłodnej wodzie, wrócił do dziewczyny. Z przymkniętymi
powiekami nadal leżała w identycznej pozycji, w jakiej ją zostawił. Kiedy się
przysiadł i delikatnie ułożył kompres na jej czole, momentalnie drgnęła i cichy
pomruk cierpienia wydobył się z ust. Oddychała bardzo nierówno i ciężko, jakby
każdy kolejny haust powietrza był niekończącą się walką o życie. Ledwo
kontaktowała z otoczeniem, zaciskając zsiniałe palce na cienkim materiale
pościeli.
- Zadzwonię po lekarza – odezwał się w
końcu, widząc jak wiele cierpienia niosła ze sobą każda kolejna sekunda. Alicja
była jednak stanowcza, nie chcąc pozwolić mu na to.
- Zimno – wydukała resztką sił,
oblizując koniuszkiem języka spierzchnięte wargi. Chłopak momentalnie sięgnął
po leżący na skraju łóżka koc i szczelnie okrył jej dygocące ciało. Wciąż nie
wiedział, jak się zachować. Bał się wykonać jakikolwiek ruch w obawie, że
mógłby wyrządzić jej jeszcze większą krzywdę. Jej twarz pokryły kropelki potu,
a rozszerzone usta wciąż łapczywie chwytały każdy łyk powietrza. Co chwilę
otwierała z trudem oczy tylko po to, aby po ułamku sekundy znowu je przymknąć.
Delikatnie nachylił się nad nią i unosząc nieznacznie jej głowę na dłoni,
pomógł jej napić się wody z butelki, która stała na stoliku. Zachłannie napełniała
usta, choć tak wiele wysiłku kosztował ją każdy kolejny łyk. Nawet przez
grubszy materiał garnituru, który wciąż miał na sobie, czuł przeogromny żar,
który od niej bił. Nadal drżała, spoglądając na niego przez niedomknięte
powieki. Była taka bezbronna.
- Może poszukam czegoś na zbicie tej
temperatury, skoro tak bardzo chcesz uniknąć konfrontacji z lekarzem?
- Już wzięłam – odparła słabym głosem,
przekręcając lekko głowę, w stronę jego ramienia. Odetchnęła głębiej, wtulając
policzek w miejscu zgięcia jego ręki. – Za chwilę przejdzie – wymruczała prawie
bezgłośnie, podsuwając się bardziej w jego stronę. Maciek nieco zdezorientowany
przygarnął ją do siebie, dłonią subtelnie przesuwając po plecach dziewczyny.
- Jesteś przemoczona – stwierdził
roztropnie, dotykając mokrego materiału sukienki, którą miała na sobie. –
Babcia zawsze powtarzała, że nie można leżeć w wilgotnym ubraniu – dodał
początkowo poważnym głosem, ale kiedy dostrzegł przebłysk uśmiechu na bladej
twarzy dziewczyny, zaśmiał się.
- Nie dam rady – wymamrotała
niewyraźnie, kiedy chciał zmusić ją do podniesienia się. Momentalnie opadła na
poduszkę, a okład z ręcznika zsunął się z jej czoła.
- Alicja! Jak się przebierzesz od razu
poczujesz się lepiej – wyjaśnił poirytowany, gdy zamknęła oczy. Nie mógł jednak
pozwolić jej tak zasnąć, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że pogorszyłoby to
tylko sytuację. Podszedł do jej jeszcze nierozpakowanej torby i otwierając górne
wieko, zaczął gorączkowe poszukiwania czegoś, co mogło się nadawać na
przebranie, a jednocześnie być nieco bardziej wygodne niż balowa sukienka. Po
przekopaniu całej walizki udało mu się odnaleźć jakiś zwykły tshirt, który
wydał mu się najbardziej odpowiedni. Wrócił do dziewczyny, licząc na to, że
coraz bardziej przesiąknięte potem ubranie zmusiło ją do zebrania się w sobie i
zmiany odzienia.
- Jak z dzieckiem – szepnął do siebie,
opuszczając bezradnie ręce wzdłuż tułowia. Nie miał pojęcia, jak inaczej mógłby
jej pomóc. Przysiadł się na skraju i zsuwając z niej koc, objął ją delikatnie,
unosząc do pozycji siedzącej. Miał nadzieję, że udało mu się ją zatrzymać na
dłużej w takiej pozie, ale bezwładne ciało momentalnie osunęło się z powrotem
na poduszkę. Chłopak zaklął pod nosem. – Musisz ze mną współpracować – wysyczał
przez zaciśnięte zęby, po raz kolejny próbując walczyć z osłabionym organizmem
Alicji. Dziewczyna spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i używając całej
swojej siły spróbowała choć przez chwilę pozostać w bezruchu. – Cholera! Jak to
się ściąga?! – mruknął ze złością, nie mogąc odnaleźć zamka w sukience. Dopiero
kiedy lekko drżącą z nerwów dłonią przesunął delikatnie po jej plecach, wyczuł coś
pod palcami na bocznym zszyciu. W geście triumfu odetchnął z ulgą, rozsuwając
powoli jedwabny materiał. Kiedy jego oczom ukazało się nagie ciało dziewczyny,
przysłonięte jedynie bielizną, musiał wstrzymać oddech i na chwilę odwrócić
wzrok na bok. Był tylko facetem, a żaden facet nie pozostałby obojętny wobec
niej. Przez zupełny przypadek opuszkiem palca przesunął po jej boku,
wyczuwając jak zadrżała. Zdecydowanym ruchem pozbył się zbędnej odzieży,
starając się nie poświęcać zbyt wiele uwagi na obserwowanie jej sylwetki. Zmusił
Alę, aby wysunęła przed siebie ręce, co umożliwiło mu wciągnięcie na nią
koszulki. Kiedy całe to karkołomne przedsięwzięcie dobiegło końca, wypuścił
nagromadzone w płucach powietrze, oddychając głęboko. Ułożył ją ponownie,
nakrywając kocem i przykładając do czoła na nowo zmoczony ręcznik. Jej blada
twarz pokryta była na policzkach delikatnymi rumieńcami, a on kompletnie
nieświadomie przyłożył do nich dłoń, gładząc subtelnie rozpaloną skórę i
odgarnął wilgotne kosmyki włosów. Zamruczała cicho, marszcząc czoło, kiedy po
raz kolejny fala gorąca zawładnęła jej wnętrzem. Jej ciężki, świszczący oddech
nie zwiastował niczego dobrego, kiedy z wielkim trudem walczyła o każde głębsze
nabranie powietrza. Na szczęście kilka minut później Maciek miał wrażenie, że zaczynała się uspokajać, wracając bardzo
wolno do świata żywych.
*
Z każdą chwilą jej stan zdawał się
poprawiać, chociaż wciąż czuła ogromne ciepło na całym drżącym ciele, a ból
głowy był wręcz nie do zniesienia. Zamglone dotąd obrazy zaczynały się lekko
krystalizować, a oddech wracał do normy. Nie odczuwała już tych spazmatycznych
drgawek, które całą nią wstrząsały, ale mimo to uczucie chłodu mieszające się z
falami gorąca sprawiało, że usta nadal nieznacznie drżały. Otworzyła szerzej
oczy, spoglądając na zmachanego chłopaka. On także wpatrywał się w nią bez
słowa, a jego ciemne, zmęczone oczy uważnie analizowały każdy fragment jej
twarzy. Jego nieodgadniona mina nie wyrażała żadnych emocji, patrzył na nią bez
jakichkolwiek uczuć, co jakiś czas poprawiając okład na czole.
- Powinieneś iść na ten bankiet, na
pewno wszyscy czekają – odparła zachrypniętym głosem, walcząc z opadającym ze
zmęczenia powiekami. Przełknęła ślinę, czując znaczące drapanie w gardle. Spojrzała
kątem oka na butelkę z wodą, a Maciek bez zastanowienia po raz kolejny pomógł
jej się napić.
- Wiedzą, że źle się poczułaś i
zostaliśmy w hotelu – wyjaśnił oschle i pod jej łóżko podsunął sobie fotel,
zajmując na nim wygodnie miejsce.
- Idź – mruknęła z nutką złości, siląc
się na poważny ton. Maciek jednak prychnął tylko obojętnie, prostując nogi i
wyciągając je przed siebie. Sięgnął po jedną z gazet, które leżały na stoliku i
układając stopy na skraju jej łóżka zaczął udawać, że strasznie zainteresował
go któryś z artykułów. Dziewczyna westchnęła bezradnie, przewracając oczami. –
Macie otrzymać jakieś nagrody, na pewno chcesz tam być – dodała ponaglająco,
licząc że udało jej się jakoś przekonać go do wyjścia. Czarnowłosy odłożył
magazyn na kolana i spojrzał na nią pobłażliwie, w identyczny sposób, jak przed
chwilą i ona, przewracają oczami.
- Ledwo żyjesz i myślisz, że pójdę sobie
na jakiś durny bankiet, bo masz poczucie winy, że przez ciebie coś mnie omija?
– zapytał nieco retorycznie, ale ona kiwnęła na zgodę głową. Maciek zaśmiał się
cierpko, kręcąc głową. – I dobrze, czuj się winna – skwitował poważnie, ale
chwilę później śmiał się już z jej obrażonej miny. Alicja odwróciła się na
drugi bok, nie mogąc znieść tego, że w tej chwili była od niego zależna, a on
doskonale się bawił jej kosztem. Była jednak zbyt wycieńczona by zbyt
intensywnie się na niego gniewać, choć tak naprawdę uratował ją, a mimo to
czuła niesamowitą wściekłość, kiedy musiała na niego chociażby spojrzeć. Słyszała
tylko jak przewracał kolejne strony gazety i wyobrażała sobie tę jego wysoko
uniesioną głowę z dumną miną, a to sprawiało, że czuła się jeszcze gorzej.
Kolejny raz właśnie przed nim odsłoniła swoją największą słabość, musząc być zdaną
wyłącznie na niego.
*
Kiedy przez dłuższy czas nie poruszyła
się, a jej ciało bardzo powoli, wręcz niezauważalnie, unosiło się przy każdym
oddechu, niespiesznie wstał z fotela i pochylając się nad nią, zerknął czy
wszystko było w porządku. Miała przymknięte oczy i lekko rozchylone usta, a
kilka jasnych włosów osuwało się po jej twarzy. Odgarnął je za ucho, ocierając
dłonią o policzek, a wtedy dziewczyna poruszyła się, spoglądając na niego
swoimi jasnymi oczami. Momentalnie się wycofał ze speszoną miną, jak dziecko,
które zostało przyłapane na kolejne psocie. Potarł ręce o materiał spodni,
przygryzając lekko wargę.
- Przepraszam, myślałem, że śpisz –
zaczął się gorączkowo tłumaczyć, nie wiedząc gdzie skierować swój rozbiegany wzrok.
Nie zareagowała gniewem, co już powinno wzbudzić jego podejrzenia, dlatego
niepewnie spojrzał na nią. Wciąż wpatrywała się w niego z uwagą. Kiedy tylko
zrobił krok w tył, od razu jej dłoń uniosła się, a palce oplotły ciasno jego
nadgarstek. Zastygł w bezruchu, kierując wzrok to na swoją rękę, to na
dziewczynę. Mimo pozornej poprawy jej stanu, wciąż odczuwał przeogromne ciepło
w miejscu, gdzie ich ciała się stykały. Nadal miał wrażenie, że drżała.
- Dziękuję – wychrypiała osłabiona,
bacznie obserwując go. Krótką chwilę nie miał pojęcia, co się wokół niego
działo, bo blondynka totalnie go zaskoczyła swoją reakcją. Spodziewał się
kolejnego wybuchu wściekłości, a tymczasem okazało się, że istniały w niej
pokłady dobroci.
- Chyba nadal masz wysoką gorączkę –
powiedział z uśmiechem, chcąc rozładować tę napiętą atmosferę, która między
nimi się wytworzyła i stawała się nie do zniesienia. Ala bardzo powoli
wypuszczała go ze swojego uścisku, sunąc delikatnie opuszkami palców po skórze
na wewnętrznej stronie dłoni, aż do momentu kiedy ich palce rozłączyły się,
będąc zbyt daleko od siebie, by wciąż się dotykać. – Pójdę po wodę – oznajmił
nerwowo, chcąc schować rękę do kieszeni spodni, ale kiedy odwracał się w stronę
wyjścia, po raz kolejny poczuł ciepły dotyk. Tym razem zdecydowanie silniejszy
i bardziej pewny, wywołujący przyjemny dreszcz na plecach. Obejrzał się za
siebie.
- Nie idź – jęknęła cicho, z ledwością
poruszając ustami. Maciek znowu spojrzał na nią zaskoczony, dostrzegając w
niebieskich tęczówkach kilka jasnych iskierek. Pełne wielkiego lęku, ale i
bezgranicznej ufności oczy lustrowały jego sylwetkę, bacznie analizując każdy
najmniejszy ruch. Wysunął dłoń z objęcia, pozwalając by jej ręka bezwładnie
opadła na łóżko. Dostrzegł to zawiedzione i lekko rozczarowane spojrzenie,
dlatego momentalnie się uśmiechnął, zrzucając z siebie niewygodną marynarkę i
podwijając rękawy białej koszuli. Zdjął ze stóp buty i unosząc lekko koc do
góry, wsunął się pod niego.
*
Przesunęła się nieznacznie na środek
łóżka, robiąc Maćkowi trochę więcej miejsca przy sobie. Chłopak uniósł prawą
rękę nieznacznie do góry, pozwalając jej wtulić się w siebie. Jego zapach
przywoływał w jej pamięci same dobre wspomnienia z dzieciństwa, gdy jako mała
dziewczynka zaciągała się przyjemną wonią ojcowych perfum. Uśmiechnęła się. Kiedy
tylko ułożyła wygodnie głowę na jego klatce, momentalnie otulił ją ramieniem,
głaszcząc troskliwie po plecach. Alicja przymknęła oczy, delektując się tą
chwilą krótkiej rozkoszy. Jego szczupłe palce zgrabnie sunęły wzdłuż całego
kręgosłupa, przyprawiając ją o delikatne drżenie. Sam musiał to odczuć, bo
prawie od razu pociągnął róg koca, nakrywając nim szczelniej jej ciało. Nie
była pewna, czy to efekt gorączki, czy bliskości jego ciała, ale przyjemne
ciepło po raz kolejny zawładnęło jej wnętrzem, powodując pojawienie się na
policzkach dwóch zaróżowiałych rumieńców. Zupełnie podświadomie i samoistnie
jej ręka powędrowała na jego brzuch, układając się na nim leniwie, a opuszki
placów bardzo powoli i z ogromną delikatnością zaczęły sunąć między guzikami
białej koszulki chłopaka. Gdyby była świadoma wszystkich swoich czynów, to z
pewnością byłaby pod wrażeniem rysujących się pod materiałem mięśni, ale w
obecnej chwili tak niewiele rzeczy docierało do jej umysłu, że swoją uwagę
skupiła wyłącznie na powstrzymaniu drżenia całego ciała. Próbowała zachować
przytomność, ale zmęczone powieki nachalnie zamykały się, dając jej do
zrozumienia, że sen był tym czego teraz najbardziej potrzebowała. Maciek
ponownie pogładził dłonią po ramieniu, odgarniając z niego kosmyki wciąż
wilgotnych włosów.
- Wiesz, że kiedy gorączka mi spadnie,
to wrócę do nieznoszenia ciebie? – zapytała cicho i poczuła jak zachichotał, bo
lekko zadrżał. Sama nie potrafiła powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu.
- Wiem – odpowiedział szeptem, a jego
palce splotły się z jej, łącząc w delikatnym uścisku. Alicja nie miała już siły
walczyć, dlatego zamknęła oczy i lekko poprawiając się w jego objęciu, zasnęła.
Awwwwwww <3
OdpowiedzUsuńChyba jestem pierwsza!
Akcja się tak rozkręciła, że ho ho.
Ciekawe co będzie potem?
Nie no leżę i nie mogę wstać z wrażenia.
Pozdrawiam i wenki życzę :)
M.
Później nie będzie nic, za dużo dobrego się w tym rozdziale wydarzyło ;d haha
UsuńSmuteczek :( jesteś dla nas okrutna
UsuńM.
Nieprawda! Dziś dostaliście prawdziwie wielką porcję radości! :D
UsuńJejku!
OdpowiedzUsuńMam dzisiaj taki płaczliwy dzień chyba:')
Piękny rozdział, kochana!
Przeraziłam się na początku tym złym samopoczuciem Ali, mam nadzieję, że to tylko zwykła infekcja. Nie rób nam tu jakiejś poważnej choroby, proszę. Maciek jest taki, że... brakuje mi słów! Cudownie go kreujesz.
Gdy dotarłam do sceny, gdzie leżeli sobie pod kocem, to już mi łzy leciały.
Głupia jestem, wiem.
Dziękuję za ten rozdział:*
Pozdrawiam:)
Ooooooooooooj, nie płacz! ;') I wiedz, że łzy to nie oznaka głupoty, a raczej wrażliwości ;d
UsuńAle obiecuję, że już nie będzie tak kolorowo, nie będzie więc powodu do łez :D
Już się boję...:P Jestem ciekawa co wymyślisz w kolejnym rozdziale:)
UsuńNie, jeszcze się nie bój :) Na razie wielkie dramaty trzymam na później :D
Usuń:D O proszę, nasz Kotek jki troskliwy :D Dużo bardziej wolę wersję troskliwego Kota niż tego Casanovy który pociesza się po naszym Aniele pierwszą lepszą xD Ulubiony tekst: "Wiesz, że kiedy gorączka mi spadnie, to wrócę do nieznoszenia ciebie?" No po prostu padłam!:D Uwielbiam postać Alicji,jej zachowanie wobec Maćka,no po prostu kocham <33 Jestem ciekawa czy ten jeden wieczór zmieni coś między nimi,ale pewnie zakręcisz to na tak wiele sposobów,źe jeszcze nie raz zastanowię się co jest między nimi a czego nie ma.Biedna Ala choruje,ale na szczęście książę w garniturze zajął się nią jak należy :D Kochany ten nasz Kotek :P Może następnym razem jak się rozchorujesz to zadzwonimy po Kota,on się tobą zajmie tak jak Alką z opowiadania :D:D I znowu epopeja :D Ale ty je kochasz <333
OdpowiedzUsuńKooooooooooooooooooooocham *.*
UsuńAwwww, ja właśnie byłam w podobnym stanie do Alki pewnego wieczoru, ale Kot nie przybył i sama musiałam się męczyć ;'(
Chyba będzie wywód otóż, uwielbiam, kocham, wielbię, czczę i nie wiem co jeszcze ten rozdział. Zaczynając od początku, to ogarnęło mnie lekkie przerażenie, kiedy tak sceptycznie do siebie podchodzili, ale wyraźnie poprawiłaś mi humor dalszą częścią rozdziału. Opiekuńczy Kot, tak bardzo mnie rozczulił, że przeczytałam ostatnie akapity trzy razy i zaraz przeczytam i czwarty raz. A Alka, nadal uparcie trwa w postanowieniu, że młody Kot jest jej obojętny? Może nie jest to nie wiem jaka miłość, czy nawet zauroczenie, ale obojętnością tego nazwać na pewno nie można. A najbardziej podobał mi się widok wtulonych w siebie Mańka i Alki, i wiem, że obojgu niesłychanie to pasowało, więc czemu nie zadbać o to, aby było tak już zawsze? No tak, zapomniałam o przecudownym Kubusiu, którego dzisiaj jednak przebił jego brat. Chyba nie wyszło, aż tak długo, nie?
OdpowiedzUsuńJak na Ciebie - długo! :D
UsuńSama doskonale wiesz, że szczęście długo trwać nie może, robisz dokładnie to samo u siebie, więc wybacz, wiecznie tak być nie będzie! haha :D
Ech, me komentarze zawsze są nieskładne xd Ale wiesz, Tośka i Maciek, są trudniejszym przypadkiem aniżeli Maniek i Alka. A poza tym, no proszę Cię, oni są piękni, nie możesz ich ciągle karać. Każdy ma prawo do szczęscia, pamiętasz? :d
UsuńHahahahaha, ok, pamiętam i nie omieszkam przy następnym Twoim rozdziale o tym wspomnieć ;d
UsuńEch, no nie o to chodziło, no! U mnie już mieli chwile szczęscia, czyż nie? Czas się trochę potrudzić, a tu? No daj im coś takiego wiesz!
Usuńhttp://cieply-krzyk.blogspot.com/ jeśli byś chciała, to ruszam z nowym, więc Zapraszam :D
Nowe? Z Kamilem? WOW!
UsuńPewnie znów okaże się niewypałem, ale cóż, od czego jest ryzyko ;d
UsuńNieeeee, jak znowu przerwiesz, to obiecuję, że Cię znajdę!
UsuńNo czegóż ty chcesz? Maciek od samego początku prze do przodu i nawet jednego zawirowania nie było! i nie będzie ;d
UsuńCo ja chcę, to ja sama nawet do końca nie wiem ;d
UsuńPo prostu grzecznie ostrzegam i już ;D
O jejku, jakie to cudowne, Alice! <3. Ta ich relacja, Alki i Maćka,jest bardzo ciekawa. Raz się nienawidzą, a potem zachowują jak najsłodsza para świata. Dlatego tak bardzo kocham czytać twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńTen rozdział wyszedł ci świetnie, naprawdę mi się podoba :)
Życzę duuuuuuuużo weny i posyłam ciepłe całusy z pozdrowieniami, oraz zapraszam na 11 rozdział do siebie :))
http://flying--high-above-the-sky.blogspot.com/
Do pary to im dalekooooooo, ale dziękuję za miłe słowa ;)
Usuńzaraz zajrzę!
Długo mnie tu nie było, ale w końcu znalazłam czas, żeby wszystko nadrobić. Jestem w lekkim szoku :D Naprawdę dużo się dzieje w tym Twoim opowiadaniu. Ten rozdział jest naprawdę świetny! Ujął mnie ten opiekuńczy Kot xD Ciekawe czy ta choroba Alicji to coś poważnego, czy nie. Myślę, że gdyby się okazało, że jest jakoś poważnie chora, to Maciek by się pewnie załamał. Ciekawe jak wtedy wyglądałyby ich relacje... No, ale lepiej żeby Ala była zdrowa :)
OdpowiedzUsuńNo i tak sobie myślę, że ten rozdział jest jednym z najlepszych na tym blogu :D
Pozdrawiam!
Nic nie zdradzam, nic nie zdradzam! :d Wszystko w końcu wyjdzie na jaw, tylko trzeba na to trochę czasu :D
UsuńAwwwww <3 widzę, że nie tylko mi humorek dzis dopisuje ;) rozdział boski i fajnie, że Maciek sie zajął biedną Alą :) i ten ostatni tekst ;) czekam na następny niecierpliwie :D
OdpowiedzUsuńMaciej jednak ma serce, nie mógł jej tak zostawić samej ;D
UsuńMaciek, och Maciek, można powiedzieć, że jednak pan Kot nie jest dla Ali aż tak 'chamski' :D Zgodzę się z Twoją wypowiedzią, jednak ma serce:) Kurczę, czytają koniec rozdziału chyba zbytnio się rozmarzyłam, miałam nadzieję na jakieś wyznania, niestety oboje nic nie mówili na ten temat. A może nic do siebie nie czują? Nie, nie wierzę w to:)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej:)
Pozdrawiam.
Na wyznania zdecydowanie za szybko, ale może przyjdzie czas na jakieś szczere rozmowy między nimi, wtedy trochę więcej spraw wyjdzie na jaw :D
UsuńA ja jednak chciałam, żeby poszli na bankiet!xD
OdpowiedzUsuńNo ale cóż, wszystkiego widocznie mieć nie można;P
Dostaliśmy zamiast tego pokaz człowieczeństwa w wykonaniu pana Macieja Kota no i w pewnym sensie w wykonaniu takze Ali . Wielbie w tym rozdziale twoje opisy. Naprawdę były świetne, oddawały całą atmosferę. Jeszcze troche i sama pomyślę, że jestem chora!xD
Gdyby nie zakończenie można by było stwierdzić, że cię podmienili.xD A tak przynajmniej wiemy, że ty napisałaś ten rozdział. I bardzo dobrze! Nawet Maciek musi mieć pod górkę (nie tylko z górki xD);)
Nie rób z nich za szybko pary. Niech bawią się w 'podchody' jak długo się da! ;D
Pozdrawiam ;*
Hahahahaha, dobrze że mój charakterystyczny znak chociaż na końcu się objawił, możesz być pewna że to ja! :D haha
UsuńCóż, Maciej całe życie zjeżdża tylko z tych wszystkich górek, to niech tutaj trochę się wspina pod górkę ;d
Och tak milo zrobiło się w tym rozdziale xD Choć pewnie nie będzie trwać to wiecznie...niestety..xD Ale muszę przyznać, że Ala zachowuje się bardziej przyjaźnie gdy ma gorączkę, chyba powinna częściej chorować xD Na początku bałam się,że będą unikać siebie nawzajem, a tu proszę taka miła niespodzianka ;) Cały wieczór spędzony ze schorowaną Alą i pomocnym Kotem xD
OdpowiedzUsuńDużo weny ;)
Też myślę, że Alka z zanikiem świadomości jest bardziej przyjazna i mniej szkodliwa dla świata :D haha
UsuńRozdział jest cudowny, genialny, świetny. Brakuje mi epitetów by móc go opisać. Przestraszyłam się stanu zdrowia Alki. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Muszę przyznać, że początek rozdziału wzbudził we mnie niepokój. Ala i Maciek traktowali się jak powietrze. Jednak skończyło się happy endem :) Szkoda, że towarzyszy temu choroba bohaterki, ale najważniejsze, że Alka i Maciek w końcu się dogadują :D Kot nam się coś bardzo troskliwym zrobił. Świetnie go wykreowałaś :) I jeszcze Alka i Maciej leżący pod kocem, mocno w siebie wtuleni *_* Pozdrawiam i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuńDogadywanie się to chyba zbyt wielkie słowo, ale mały postęp poczynili ;d
UsuńC.U.D.O.W.N.E.!
OdpowiedzUsuńDziewczyno zdradź recepte na tak dobre pisanie nooo! ;o
Ala jest tutaj jakoś tak dziwnie "miła" dla Maćka, ale on zachował się cudownie ! Jejku, jak slodziak.
Od razu widać, że czuje coś do Ali, ale czy ona do niego?
Pewnie później już nie będzie tak różowo ;_ ;
czekam na next'a i życzę weny :*
http://ski-lovestory.blogspot.com/
http://gelb-schwarz-liebe.blogspot.com/
http://vrecenzje.blogspot.com/
Nie ma recepty, siadam, myślę, piszę :d ot cały sekret :D
UsuńJak ostatnia sierota zostawiłam komentarz pod 10. rozdziałem i dopiero po chwili zorientowałam się, że są jeszzce dwa rozdziały :D oczywiście pochłonęłam je migiem :D nie będę się już tu powtarzać, bo możesz przeczytać tamten komentarz, odniose się więc tylko do ostatnich wydarzeń w tym opowiadaniu, czyli do tej cudownej chwili, w której Maciek został z Alą. Och, jakie to słodkie i rozczulające, a ty to jeszcze opisałaś w taki sposób,że wciąż czuję ciepło na sercu, ale też smutek, bo sama chciałabym mieć kogoś kto by się mną zaopiekował :( Chcę takiego Maćka, mimo że to łatwe w koegzystencji nie jest, ale jednak :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, jak już pisałam obserwuję, a widzę, że często dodajesz rozdziały, także mam nadzieję,że długo czekać musieć nie będę :)
Na pewno przyjdzie taki dzień kiedy spotkasz własnego Macieja, który się Tobą zaopiekuje! :)
UsuńDziękuję za te słowa i tutaj i pod tym poprzednim rozdziałem!!
Nie mam dziś zbyt wiele czasu, właśnie wróciłam po meczu Vive, ale mam kilka, uwaga!, literówek :P dobra, czepiam się, ale po prostu rzuciły mi się w oczy ;)
OdpowiedzUsuń,,Przez zupełnym przypadek";
,,które cała nią wstrząsały" - tyle.
Jeden gdzieś z początku tekstu...
,,zmuszona była spojrzeć i w kierunku Maćka z Kamilem" - można by tak ,,W tej sytuacji zmuszona była także spojrzeć w kierunku Maćka i Kamila"...
Ukochane zdanie z 12-tego:
,,Maciek w swoim stylu, jak zwykle obrażony na cały świat..." <3
Do treści odniosę się innym razem, dziś już tylko spaaaać :)
Pozdrawiam, ADF
Uwielbiam jak się tak czepiasz! Jesteś moim mistrzem *.*
UsuńChodzisz na mecze Vive, zazdroooooooooo!
Tak ciepło i przyjemnie mi po przeczytaniu tego parta :)
OdpowiedzUsuńOni naprawdę są jak te dwa droczące się koty. Pytanie, kto kogo pierwszy podrapie ^^
Świetny podkład muzyczny, który nie ukrywam bardzo mi się spodobała! :)
Oj biedna Alka się rozłożyła, ale fakt faktem czułość Pana Kota jest wręcz przesłodka, natomiast śmiałam się wyobrażając sobie scenę wiotkiej bohaterki i napuszonego Kota, że ma problem z przebraniem dziewczyny xD
No tak, łatwiej rozebrać, gorzej ubrać ^^ A jeszcze gorzej dobrać się do panny gdy w sukience ^^ Szkoda, że w gorsecie nie była, bo dopiero by nadawał, chyba ze olśniłoby go do czego nożyczki użyć :)
Kocham to opowiadanie i miło mi rozpocząć dzień z nadrobieniem zaległości! :)
A trzeba pamiętać, że rany po podrapaniu przez kota baaaardzo długo się goją! :D
UsuńCóż, Maciej będzie musiał jeszcze poćwiczyć rozbieranie Alki :D
Komu jak komu, ale Maćkowi chyba można jednak ufać, prawda? Facet zabiega, stara się, nieba by chciał przychylić, gdyby tylko Alicja chciała to wszystko przyjmować. Gorączka u Ali daje zielone światło Maćkowi. Nie żeby coś i nie żebym chciała, ale Ala mogłaby częściej mieć taką gorączkę, żeby nauczyć się, że czasami trzeba być od kogoś zależną, bo bez tego bywa naprawdę ciężko. Tym bardziej, że Maciej udowadnia nam, iż nie jest wyłącznie naburmuszonym egocentrykiem zapatrzonym w czubek własnego nosa, ale dostrzega też potrzeby innych. Wielki plus dla tego pana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
(morning-fool)
Czy można mu ufać, to nie wiem, Alka chyba jeszcze na tyle go nie zna ;d
Usuńsuper .;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
http://nicniezdarzasiebezprzyczyny.blogspot.com/
kiedy nowość? :D codziennie wchodzę na bloga z nadzieją, że pojawi się kolejny rozdział :)życzę duuużo weny <3
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie 'tworzenia', dlatego też myślę, że może jutro, a przy dobrych wiatrach to może jeszcze dziś późnym popołudniem? Zobaczymy ;))
Usuńzdecydowanie bardziej podoba mi się opcja z dzisiejszym popołudniem :D
OdpowiedzUsuńRobię, co w mojej mocy, ale wyjątkowo nie wychodzi mi dziś to pisanie ;'( Może jak sobie urządzę mały spacer, to pójdzie mi lepiej! :D
Usuń