Alicja zastygła w połowie kroku. Wstrzymała
powietrze i z szeroko otwartymi oczami, w których malowało się przerażenie,
rozejrzała się na boki. Jakby szukała niewidzialnej pomocy w rzeczach, które ją
otaczały. Pewna część jej psychiki celowo odrzucała wypowiedziane przez
chłopaka słowa, nie dopuszczając ich do świadomości. I ona tak bardzo chciała
się trzymać tej cząstki, jednak rzeczywistość okazała się być nieco inna.
Szybko zrozumiała, że była dorosłym człowiekiem i powinna się zachować tak, jak
na dojrzałą osobę przystało. Odetchnęła głęboko i ponownie zwróciła się w jego
stronę.
- Ok…
Spojrzała na niego uważnie, podchodząc
nieco bliżej. Miała mieszane uczucia, ale chowanie głowy w piasek nie było
dobrym rozwiązaniem i ona doskonale to wiedziała. Musiała stawić czoła tej
niechcianej przeszłości i raz na zawsze się z nią rozprawić.
- Ja cię uratowałem przed upadkiem, a
tobie się to nie udało – zażartował trochę złośliwie, wskazując sugestywnym
gestem głową na swój obolały nadgarstek. Dziewczyna skręciła lekko głowę w bok,
posyłając mu pełne litości spojrzenie. Wspomnienia nieszczęsnej nocy w Planicy
powróciły, jak za dotknięciem magicznej różdżki.
- Jeżeli swoją nieporadność próbujesz
zwalić teraz na mnie, to wybacz, nie poczuwam się do odpowiedzialności.
Maciek zaśmiał się cicho, kręcąc głową,
a jedna z brwi zawadiacko uniosła się ku górze. Z trudem walczył, by uporać się
ze ściągnięciem kurtki i bluzy, bo usztywniona bandażem ręka skutecznie
ograniczała jego ruchy. Alicji wydawało się, że przez krótki ułamek sekundy
spojrzał na nią błagalnym wzrokiem, jakby prosił o pomoc.
- Wydaje mi się, że musimy wyjaśnić
sobie pewne kwestie i definitywnie je zakończyć – stwierdziła stanowczo,
podchodząc do niego i delikatnie pociągnęła rękaw kurtki, tak aby nie zahaczyć
o nadgarstek.
- Było, minęło.
Z bluzą poradził sobie już sam,
rezygnując z jej pomocnej dłoni. Nie usłyszała nawet krótkiego dziękuję. Alicja nie wiedziała, jak
powinna interpretować jego dziwne zachowanie, ale chciała jak najprędzej z tym
skończyć i oczyścić swoje sumienie.
- To był błąd, zwykle mi się to nie
zdarz …
Nie zdążyła jednak zakończyć swoich
wyjaśnień, bo czarnowłosy momentalnie jej przerwał.
- Naprawdę mnie to nie obchodzi – odparł
obojętnie. – Jak powiedziałem, było, minęło, nie ma o czym mówić.
W tej samej chwili do sali ponownie
weszła pielęgniarka, a blondynka odruchowo odsunęła się od łóżka, na którym
siedział Maciek. Obserwowała, jak kobieta pomagała mu wstać i bez słowa
wyprowadziła go z gabinetu.
*
Gdyby to był środek sezonu z pewnością
nowiny o sześciotygodniowym gipsie nie przyjąłby z takim spokojem. Jednak
teraz, kiedy miał czas na odpoczynek, usztywnienie ręki nie okazało się być tak
wielkim przekleństwem, jak początkowo mogło się to wydawać. Dodatkowo ze
złamaną ręką mógł spokojnie trenować, więc jego plany nie uległy na szczęście
wielkim zmianom. Musiał jedynie bardziej uważać. Kiedy razem z Alicją wrócili
na plan, wszyscy z ulgą przyjęli wiadomość, że skończyło się wyłącznie na
niegroźnym złamaniu.
- Bardzo płakał? – zapytał żartobliwie
Alicję Piotrek, wymownie na nią spoglądając. Maciek przewrócił jedynie
ostentacyjnie oczami, będąc przyzwyczajonym do dziwnego poczucia humoru swojego
przyjaciela.
- Spójrz tylko na te zaczerwienione
oczka – stwierdził z udawanym smutkiem Krzysiek, obejmując go za szyję ręką. Chłopak
znowu tylko westchnął bezradnie z lekkim znudzeniem. Miętus poklepał go
przyjaźnie po głowie. Maciek zamrugał tylko kilka razy powiekami, kiedy dłoń
kolegi spoczęła na jego czapce.
- W ogóle nie widzę w tym nic śmiesznego
– odparł urażony, wznosząc spojrzenie ku niebu.
- Dał radę, dzielny chłopiec – wybroniła
go blondynka, spoglądając kątem oka w jego stronę z uśmiechem. Starała się
brzmieć obojętnie, ale wyczuł w głosie
nutkę nerwowości i niepewności. Sam do końca nie wiedział, jak zachowywać się
względem jej osoby. Zwykle jego przelotne znajomości kończyły się po jednej
nocy, a tutaj los okazał się być na tyle przewrotny i postawił ją na jego
drodze ponownie. Do dziś nawet nie pamiętał dokładnie jej twarzy, ale kiedy
tylko przysiadł się do niej na tym nieszczęsnym krzesełku i delikatny zapach
jej perfum doszedł jego nozdrzy, wspomnienia samoistnie do niego wróciły. Nigdy
wcześniej czegoś takiego nie doświadczył.
- A trzymałaś mocno nasz Skarb za
rączkę? – zapytał z miną zmartwionego psiaka Dawid i pogłaskał Maćka po
ramieniu. Kot zdawał się być jednak niewzruszony ich permanentnym nabijaniem
się z jego osoby, dlatego bez słowa komentarza, ominął ich wszystkich i odszedł
na bok, co zakończyło się salwą śmiechu kolegów. Obejrzał się jeszcze za
siebie, kiedy wciąż plotkowali z Alą na temat jego wizyty w szpitalu. Blondynka
również zerknęła w jego stronę, ale raczył ją tylko pustym spojrzeniem,
zaciskając mocniej wargi.
*
Fakt, że Maciek również postanowił
wyrzucić z pamięci ich wspólną noc, która była wielką pomyłką, sprawił, że
poczuła pewnego rodzaju ulgę. On zapomniał, ona zapomniała i wszystko wróciło
do normy. Z pewnością nie była odosobnionym przypadkiem w jego karierze i była
wręcz przekonana, że korzystając z własnego uroku, nieraz oczarowywał
przypadkowe fanki, nieodporne na jego uśmiech. Taki to ma życie pomyślała, opierając się o zimną, metalową
barierkę, na dachu hotelu, w którym przyszło jej nocować. Widok na pogrążoną w
mroku Warszawę, oświetlone latarniami ulice był czymś zapierającym dech w
piersiach. Naciągnęła mocniej rękawy kurtki, czując jak wieczorny wiatr zaczyna
przebierać na sile. Noc była jednak tak piękna, że nawet chłód nie był w stanie
wypędzić jej stamtąd. Spojrzała w górę, na rozgwieżdżone niebo, oddychając
głęboko.
- Uważaj, bo spadniesz!
Ciepły oddech owiał szyję i czyjeś silne
ręce otuliły jej ramiona, popychając ją lekko do przodu. Odruchowo mocniej
zacisnęła palce na poręczy, ze strachem spoglądając za siebie.
- Zwariowałeś?! – krzyknęła z wyrzutem,
rzucając chłopakowi pełne wściekłości wymieszanej z przerażeniem spojrzenie,
odsuwając się od niego na krok. Maciek zaczął się śmiać i nawet jego brązowe
oczy były przepełnione radością, że udało mu się ją wystraszyć. Oparł się
nonszalancko o barierkę po krótkiej chwili, podziwiając krajobraz nocnego
miasta. Alicja obruszyła się tylko z naburmuszoną miną i krzyżując ręce na
piersi, odchrząknęła znacząco, próbując ponownie skupić uwagę chłopaka na
sobie. On jednak wydawał się totalnie ją ignorować, chociaż unoszące się kąciki
jego ust świadczyły o tym, że doskonale wiedział, że czegoś od niego chciała i
bawił się przy tym znakomicie.
- Ładną noc dziś mamy – stwierdził z
nostalgią w głosie, spoglądając w górę, na pokryty milionem gwiazd granatowy
firmament. Zaraz jednak zaczął się głośno śmiać i w końcu na nią spojrzał z
rozbawieniem. Odwrócił się w jej stronę, chowając dłonie w kieszenie spodni.
Alicja westchnęła bezradnie, kręcąc głową bez przekonania.
- Nie wiem, po co tutaj przyszedłeś, ale możesz
już iść. Chciałam pobyć sama – wyjaśniła złośliwie i sama ponownie zwróciła się
do niego plecami, opierając przedramiona na poręczy. Podparła brodę na dłoni i
udając kompletną obojętność, skierowała pusty wzrok na rozciągający się u ich
stóp widok na miasto.
- Pozwól, że jeszcze chwilę zostanę, ale
nie będę się już odzywał, żeby ci nie przeszkadzać – odparł momentalnie i
przyłączył się do niej, zajmując miejsce tuż obok. Przekornie próbował
naśladować jej pozycję, udając że robił to zupełnie nieświadomie. Idealnie
potrafił chować wszelkie emocje, grając wybraną przez siebie rolę. Alicja
spojrzała na niego kątem oka i choć on sam nie patrzył, posłała litościwe
spojrzenie w jego kierunku, robiąc niewielki krok w bok. Czarnowłosy bez
zastanowienia wykonał identyczny ruch, ponownie znajdując się blisko niej.
Blondynka przymknęła nerwowo powieki, zagryzając ze złością wargi. Wykonała
kolejne dwa kroki, ale chłopak nie zamierzał rezygnować i ruszył od razu za
nią. A ta kamienna mina, wciąż zdobiła jego oblicze. Odetchnęła głośno i stając
twarzą w jego kierunku, podparła boki, potupując sugestywnie stopą.
- Nie wiem, dlaczego jako swój życiowy
cel obrałeś sobie zdenerwowanie mnie, ale udało ci się to, więc misja
zakończona, idź już sobie – rzekła na jednym wydechu, uważnie spoglądając na
jego profil. Maciek bardzo powoli wyprostował się i stanął z nią twarzą w
twarz. Dopiero teraz zauważyła, że jego ciemne oczy wciąż wypełnione były tą
samą dziecięcą radością. Pokręciła więc tylko z dezaprobatą głową, ale nie
zamierzała dać mu wygrać tej zażartej bitwy na spojrzenia, którą właśnie
toczyli.
- Myślisz, że przyszedłem tu dla ciebie?
Trochę więcej skromności – odparł spokojnie i zaśmiał się z przekąsem. Wciąż
wpatrywał się w nią bez mrugnięcia.
- W takim razie ja wracam do środka.
- Poczekaj!
Zatrzymał ją w ostatniej chwili,
chwytając mocniej za przedramię. Przez krótką chwilę ponownie wymienili
spojrzenia, ale Alicja momentalnie wzniosła oczy ku górze, teatralnie nimi
przewracając.
- Nie zachowujmy się jak dzieci.
Mieliśmy zapomnieć o wszystkim i ruszyć do przodu, a ja wciąż mam wrażenie, że
jesteś na mnie zła i w zasadzie nawet nie wiem, dlaczego.
Alicja musiała przyznać, że miał rację.
Zachowywała się jak spłoszona i urażona nastolatka, a za wszelką cenę próbowała
uniknąć takiego zachowania. Odetchnęła z ulgą, wyplątując rękę z jego uścisku.
Bez słowa wróciła na swoje miejsce przy barierce, z zamkniętymi oczami
wsłuchując się w cichnący gwar stolicy. Kiedy tylko uniosła ponownie powieki,
Maciek stał już tuż obok. Zerknęła w bok, a kiedy natrafiła na jego spojrzenie,
uśmiechnęła się przepraszająco, zdając sobie sprawę ze swojego głupiego
zachowania.
- Jak ręka? – zapytała, aby przerwać
niezręczną ciszę. Maciek podniósł dłoń do góry i obrócił nią kilka razy w
powietrzu.
- Bywało lepiej, ale na szczęście nie
komplikuje mi to zbytnio życia w tym momencie.
- Jak się jest życiową ofiarą, to trzeba
cierpieć – podsumowała wyniośle, ale zaraz roześmiała się, widząc jego
niezadowoloną minę. Poprawił czapkę, która natrętnie zsuwała mu się na czoło. I
znowu ta cisza przejęła kontrolę, sprawiając że oboje skierowali swoje
spojrzenia na zasypiającą Warszawę. Kiedy ten stan przedłużał się i żadne z
nich nie wiedziało, od czego zacząć rozmowę, Maciek zbliżył się i celowo trącił
ją ramieniem dla rozluźnienia atmosfery, powodując utratę równowagi dziewczyny.
W ostatniej chwili przytrzymała się murku, chroniąc tym samym przed bolesnym
upadkiem. Z wrażenia jej czapka zsunęła się z głowy, lądując na ziemi. Maciek
wpadł w paniczny śmiech.
- I kto tu jest ofiarą losu – spuentował,
przykucając i podnosząc jej zgubę. Alicja wyrwała mu czapkę z rąk i od razu
wsunęła ją na zmierzwione wiatrem włosy. Odpowiednio naciągnęła materiał,
przywracając jej stan pierwotny. Zmrużyła lekko oczy i używając całej swojej
siły, opanowała złość. Jednak kiedy chłopak nie przestawał się z niej śmiać,
nie wytrzymała i uderzyła go w ramię. Kot spojrzał na nią z rozbawieniem w
oczach.
- I kto tu się zachowuje jak dziecko –
naśladowała jego prześmiewczy ton, robiąc przy tym zabawne miny.
*
Spoglądał na nią z rozbawieniem, kiedy
się tak notorycznie denerwowała na niego i nie mógł zaprzeczyć, że sprawiało mu
to jeszcze większą radość. Kiedy udawała tę wściekłą minę i przewracała oczami,
stawała się wyjątkowo urocza. W jej jasnych oczach nie dostrzegł jednak nawet
krzty złości, dlatego wiedział doskonale, że to jej całe przedstawienie było tylko
marną próbą udawania czegoś. Obserwował ją uważnie, kiedy po raz kolejny
walczyła ze swoją czapką, która za nic nie chciała być jej posłuszna i ciągle
jakieś jasne kosmyki włosów wysuwały się spod niej.
- Urocza sceneria. Nie uważasz, że to
nasze spotkanie na dachu, w blasku księżyca, to prawie jak kadr z dobrej
komedii romantycznej – stwierdził w końcu, opierając się bokiem o betonowy
murek i rzucając krótkie spojrzenie w górę. Alicja zaśmiała się momentalnie,
posyłając w jego stronę rozbawione spojrzenie.
- Tylko się nie zakochaj – poradziła mu
z uśmiechem, poklepując delikatnie po ramieniu. Ominęła go i bez słowa
pożegnania, zniknęła za drzwiami prowadzącymi na klatkę schodową hotelu.
Dokładnie przyglądał się, jak jej sylwetka znikała w mroku nocy, aż do chwili,
kiedy całkowicie stracił ją z oczu.
Rozdział taki spokojny:) Tylko się nie zakochaj, jasne...Maciek się dobrze kryje z uczuciami. Oskara powinien otrzymać. Myślę, że Alicja też nie chce się przed sobą przyznać, że jednak nie zapomniała o tej ich przygodzie. Czekam niecierpliwie na następny:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńOboje wydają się być siebie warci, jeśli chodzi o kwestie związane z jakimkolwiek uczuciami :D
UsuńTak to w życiu bywa:)To opowiadanie ma w sobie coś takiego...innego:) Nie wiem jak to wyrazić słowami:P Fajnie ukazujesz zawirowania ludzkich charakterów.
UsuńDrugi raz sprawiasz, że czuję jak moje pulchne lica się rumienią!
UsuńPrawdę mówiąc nie zastanawiam się zbytnio nad tym, po prostu zamykam oczy i udaję, że jestem wielkim pisarzem :D haha
No i sobie w sumie wszystko wyjaśnili. Choć mam takiego czuja, ze ta ich przygoda jeszcze sie kiedys powtórzy:D
OdpowiedzUsuńWątpię w to, że oboję tak po prostu zapomną o tym co się zdarzyło między nimi.
Myślę, że oboje bardzo chcą pozbyć się tego wspomnienia, a co z tego wyjdzie - nie mam pojęcia :D
UsuńTyle czekałam na nowy rozdział ,a tak szybko minął :( Świetnie napisane! Na początku czytania byłam nawet wkurzona na Maćka ,ale potem mi przeszło bo tak naprawdę są siebie warci xd Obawiam się ,ze już nie długo kazdy wróci do swojego życia i pojawi się problem... Bo ja uwielbiam ich wspólne sceny ! Niby chcę żeby zaczęli traktowac się poważnie ,ale z drugiej strony taki stan "przed" (o ile rozumiesz o co mi chodzi xD) wychodzi ci świetnie i chce się tego czytać wiecej i wiecej ! Kiedy można spodziewać się kolejnego rozdziału ? Proszę ,powiedz ,ze jutro xD Pozdrawiam i życzę dużo alo-kotowych pomysłów!xD (val-di-fiemme2013.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńPS. To prawda! Ja też czuje tą inność i to jest bardzo pozytywne ;D
Rozumiem o co chodzi, bo ja też uwielbiam ten stan 'przed' kiedy wszystko się dopiero zaczyna :)
UsuńKiedy? Nie wiem, jak zasłużycie! :D haha
Cóż, niestety, jestem inna, więc i moja historia musi powiewać innością :D ale traktuję raczej to w ramach wielkiego komplementu, bo jak się dłużej zastanowić, to lubię być inną :D
Ale jeszcze w ten weekend ? ;>
UsuńObawiam się, że nie, ale nie chcę niczego mówić z całą pewnością, bo naprawdę tego nie wiem :D
UsuńTo teraz pozostaje tylko czekać na następny... :/ Jeszcze nic nie czytało mi się z takim zaciekawieniem O.o Jest naprawdę super super super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ciekawy rozdział wydaję mi się, że jak na razie to jeden z najlepszych :) Pozdrawiam i weny życzę! :))
OdpowiedzUsuńZaraz spóźnię się na zajęcia, bo właśnie przegapilam swój przystanek, ale co mi tam... Odcinek świetny, powiedzialabym, że najlepszy jaki napisalas, oby tak dalej! Uwielbiam "twojego" Maćka, a razem z Alą tworzą niezły duet. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek i życzę weny, dużo, duuuuzo weny :-)
OdpowiedzUsuńK.
Masz o tej porze w piątek zajęcia? ; o Biedna :))))
UsuńJak zwykle świetnie :D Scenki Ali i Maćka są takie jak to sam Kot określił "jak wyjęte z komedii romantycznej" xD Słodziaki z nich. Niby chcę, żeby byli razem ale jednak te ich sprzeczki i udawania, że są sobie obojętni też mają urok.
OdpowiedzUsuńPrzez rozdział przeleciałam zdecydowanie za szybko mimo, że długość była w sam raz. No i czekam na więcej bo czuje, że nas czymś zaskoczysz ;)
Ale wyobrażasz sobie ich razem? Ja zdecydowanie jakoś tego nie widzę, jednak kto wie, kto wie :D:D:D
UsuńTo by był taki ciekawy związek ;D
UsuńCiekawy to dość ostrożne określenie ;d
UsuńAch, jak przyjemnie jest wrócić po ciężkim dniu pracy i dostać na deser (bo obiad zjedzony) przepiękny i wesoły rozdział!!!
OdpowiedzUsuńNo uwielbiam te dwie chodzące sieroty w tym parcie. Obaj siebie warci jak nic xD
Czytało mi się lekko i przyjemnie i ja tu się już dobrze wczytywałam i koniec...
Znowu trzeba będzie czekać na kolejny świetny rozdział jak Ci wena dopisze.
Ale pisz, pisz niech Cię wena nie odpuszcza :)
Pozdrawiam
Mam napisane trzy najbliższe rozdziały, co jest naprawdę dziwne, bo ja z reguły nie potrafię pisać z takim wyprzedzeniem, ale to chyba Maciej tak na mnie działa :D
UsuńJa mam pięć i żyję xD A tak Maciej też mi dał kopa - dobry z niego bad boy xD
UsuńAch ten mój cudowny Maciej :D biedny, poobijany, niech przyjdzie do mnie, to od razu wyzdrowieje :D
UsuńJuż go wymasowałam xD
UsuńNo chyba nie ...
UsuńDobra jedną jego połówkę :P Druga jest twoja xD
UsuńNie godzę się na takie rozwiązania, ja biorę całość! Tobie oddaję Gregora :D
UsuńChciałabym umieć pisać tak jak Ty. Tak wszystko ładnie, dokładnie i prosto opisane. U mnie jest jeden wielki chaos -.-
OdpowiedzUsuńA Maciek i Alicja trochę mnie bawią xD Każde z nich udaje, jestem ciekawa do czego to doprowadzi :D Bardzo fajnie się o nich czyta :D
Czekam na kolejny rozdział! Tak w ogóle, to mogłabyś mnie o nich powiadamiać w zakładce SPAM :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na część czwartą :)
Piszesz tak świetnie, że czytanie tego rozdziału, jak i wcześniejszych również, jest bardzo przyjemne. I ja także uwielbiam stan "przed" :D niech trwa jak najdłużej, bo wychodzi Ci to fantastycznie. Słodze strasznie, ale nie mogę napisać nic negatywnego... Mam tylko jedną proźbę: Chcę duuuuuuużo więcej :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak Maciek i Tośka, choć u nich trochę mniej skomplikowanie, nie ukrywają swoich uczuć i chwała im za to. Słysząć tekst "tylko się nie zakochaj" mimowolnie się uśmiechnęłam, bo trochę cholernie przypomina mi mnie i ten mój cały skomplikowany charakter ;d
OdpowiedzUsuńjest nowy na utworzymy-pelnie.blogspot.com ;d
Usuńwydaje mi się, że jednak nie do końca tak samo, bo M. i T. wyraźnie mają się ku sobie, a tutaj daleko im do tego, mimo wszystko ;d
UsuńNawet po takiej wspólnie spędzonej nocy zostaje ślad w sercu, jestem pewna, że u nich też został. Wróc jeszcze raz na Maćka i Tośkę, dopisałam coś, co mam nadzieję, sprawiło wam radość :)
UsuńOch, pędzę z radością! :D
UsuńTo mam nadzieję, że z radością popędzisz też na wellingera ;d
Usuńradioprzestalograc.blogspot.com
Nadrabiam zaległości w blogowym świecie i wreszcie trafiłam tutaj. Aż przykre, że dopiero teraz...
OdpowiedzUsuńBezpretensjonalność i prostolinijność Twojego stylu jest tak urzekająca, że tę historię czytelnik chłonie jak gąbka wodę. Dobierasz słowa rozważnie, nie popełniasz rażących składniowych błędów, nie wspominając już o ortografii na której punkcie jestem wyczulona. Tutaj zyskujesz pierwszy ogromny plus.
W świecie blogów z kategorii opowiadań o sportowcach itp często przewijają się podobne motywy. To nieuniknione, ale zawsze początkowo jestem nieufna. Na szczęście nie jesteś autorką, która pisze banalnie. Bo banalnie można pisać dla siebie, do poduszki. Jak się chce coś komuś pokazać, to trzeba w to coś włożyć jakąś część siebie, trzeba się w historię emocjonalnie zaangażować. I czytając Twoje opowiadanie ja to czuję. To nie jest blog jakich widziałam miliony, gdzie podstawowym schematem jest łóżko i wielka miłość ot tak, po 4 zdaniach.
Lubię opowieści tworzone dojrzale, mądrze. I cieszy mnie niezmiernie, gdy autorki wiedzą co chcą napisać, a nie krążą smętnie wokół jakiegoś fajnego tematu, którego nie potrafią tknąć.
Kończę już ten filozoficzny wywód, bo zaraz uznasz mnie za wariatkę. Reasumując - gratuluję, właśnie zyskałaś wierną czytelniczkę. życzę weny i pozdrawiam :)
jeśli miałabyś ochotę, zapraszam na:
jeszcze-blizej.blogspot.com
lzawe-poranki.blogspot.com
Wariatkę?! Kochana - dla takich komentarzy mam motywację do dalszego paprania się w tym pseudopisaniu! :D
Usuńjeeeeej, po prostu brak mi słów, nawet nie wiesz jaką przyjemność mi teraz sprawiłaś, chyba troszkę pofruwam sobie nad ziemią, obrośnięta w piórka :D hahah
dzięki wielkie!!
świetne, czytało się przyjemnie i szybko ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam na drugi blog: http://austrian-heart-in-norwegian-hands.blogspot.com/
Kocham twój sposób pisania. Jest naprawdę fantastyczny :3.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał, zwłaszcza to naśmiewanie się z Koteczka było cudowne <3
Serdecznie pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Zapraszam również do mnie, na rozdział 7:
http://flying--high-above-the-sky.blogspot.com/
Dziekuje Bogu, że trafiłam na Twojego bloga. Brak mi słów, by opisać Twoje opowiadanie. Już po pierwszym rozdziale urzekła mnie ta historia. Chciałabym umieć tak pisać :) Wszystko dokładnie i bardzo ciekawie opisane. Twój styl pisania jest po prostu fantastyczny. Maciek z Alicją potrafią nieźle maskować swoje uczucia, ciekawe ile tak jeszcze dadzą radę :D Pozdrawiam i z weną :) Jeśli masz ochotę zapraszam na: http://my-dreams-world-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń