środa, 17 kwietnia 2013

8. Dlaczego tu przychodzisz, kiedy wiesz, że mam dość problemów?



Kilka tygodni później…
Alicja jednym haustem opróżniła kolejną tego wieczoru szklankę z whisky. Lekko chwiejnym krokiem podeszła do kuchennego blatu, ponownie napełniając szklane naczynie złocistym trunkiem. Uniosła szklankę na wysokość oczu i kilkakrotnie przechyliła ją na boki, pozwalając aby alkohol łagodnie oblał ścianki. Zaśmiała się, przesłaniając dłonią usta, kiedy kilka kropel rozlało się na podłogę. Nagle jednak ten perlisty śmiech zamienił się w kolejny potok łez, a ona sama wpadła w furię, zrzucając z szafki, spoczywającą na niej stertę papierów. Bezradnie osunęła się na ziemię, w dłoni wciąż utrzymując whisky. Spojrzała na szklankę ponownie i bez zastanowienia wypiła jej zawartość. Tego dnia nie miała ochoty walczyć ze światem, dlatego jedynym, słusznym wyjściem wydało jej się zresetowanie umysłu przy pomocy alkoholu. Wierzchem dłoni otarła przysychające na policzkach łzy, a kiedy odsunęła rękę od twarzy, dostrzegła na niej ciemne plamy po tuszu. Nie chciała nawet wyobrażać sobie tego, jak musiała w tej chwili beznadziejnie wyglądać. W ogóle ją to nie obchodziło. Z nieskrywanym trudem podniosła się z zimnych kafelek, podtrzymując dłońmi za blat szafki. Nie bez problemu przyszło jej doczołganie się z powrotem na kanapę w salonie, gdzie czekała już kolejna porcja Kinder czekoladek, jej najlepszych kompanów w chwilach rozpaczy. Odwinęła jeden batonik, a srebrzący się papierek obojętnie zrzuciła na dywan, gdzie dołączył do całej kupki pozostałych. To jednak też jej w tym momencie nie poruszało. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Ala rozejrzała się półprzytomnym wzrokiem po pokoju, ale nie dostrzegając nic podejrzanego, sięgnęła po kolejną czekoladkę. Dzwonek odezwał się po raz drugi, ale to również nie przeszkadzało jej w tym, aby nadal konsumować słodkości, które wydawały się być najważniejszą rzeczą na świecie. Ktoś za drzwiami musiał być jednak bardzo nieustępliwy, bo już po chwili rozległo się głośne pukanie.
- Hanka, jak to ty, to przysięgam, że cię zabiję! – krzyknęła rozłoszczona bełkoczącym głosem, niechętnie podnosząc się z sofy. Mruczała coś pod nosem przez całą męczeńską drogę do przedpokoju, śląc pod adresem przyjaciółki bardzo niemiłe epitety. Chwyciła w przelocie pęk kluczy leżący na komodzie, próbując przypomnieć sobie, który był tym właściwym. Szybko doszła jednak do wniosku, że było to zadanie wręcz niewykonalne, dlatego też zaczęła po kolei sprawdzać każdy z nich. Jak na złość, dopiero ostatni okazał się być odpowiednim.
- To nie Han…  
Ujrzała przed sobą kogoś, kogo widzieć w tej chwili nie chciała. Tuż przed jej drzwiami stał nie kto inny, jak Maciek. Krótką chwilę przyglądała mu się bez słowa, po to by zatrzasnąć drzwi przed jego nosem. Momentalnie otrzeźwiała, kiedy ponownie rozległo się uporczywe pukanie. Ogarnięta paniką bardzo powoli nacisnęła klamkę, spoglądając jednym okiem zza drewnianego skrzydła na chłopaka.
- Wszystko w porządku? Coś się stało? – zapytał głosem pełnym troski, dla pewności wciskając stopę między futrynę a drzwi. Alicja początkowo nie miała bladego pojęcia, co powinna teraz zrobić, a dodatkowo wypity alkohol nieco zaburzał jej racjonalne myślenie. Pewnych faktów nie kojarzyła, albo po prostu kojarzyć nie chciała. Nie była w stanie zastanowić się co tak naprawdę robił we Wrocławiu, czego od niej chciał, czy jak ją znalazł. Wszystkie te informacje stały się dla niej totalnie zbędne.
- Odejdź – odburknęła, wciąż chowając się za drzwiami.
- Alicja, nie zostawię cię w takim stanie, wpuść mnie, albo sam wejdę – odparł tonem nie znoszącym sprzeciwu i wykorzystując chwilę jej nieuwagi, pchnął lekko drzwi, bezpardonowo wchodząc do mieszkania, a blondynka zachwiała się, robiąc niewielki krok w tył. Kiedy tylko wszedł, zamykając je za sobą z niezamierzonym trzaskiem, dziewczyna aż podskoczyła ze strachu, spoglądając na niego z szeroko otwartymi powiekami. Czuła, jak jej wargi zaczęły nieznacznie drżeć, a słone łzy znowu zbierały się w kącikach oczu.
- Proszę, wyjdź – wydusiła z siebie resztką sił, uparcie walcząc ze słabością, która zawładnęła całym jej ciałem. Zacisnęła mocno palce w pięści, nerwowym wzrokiem nadal lustrując jego przerażoną twarz. Długo nie była jednak w stanie walczyć z jego spojrzeniem, opuszczając obojętnie głowę w dół.
- Powiesz mi co się stało? – spytał ponownie, odkładając na szafkę pakunek, który ze sobą przyniósł. Zbliżył się do niej i dłońmi objął jej ramiona, potrząsając delikatnie wątłym ciałem. Pokręciła przecząco głową, nie mogąc spojrzeć na niego kolejny raz. Sama myśl o tym, co się stało sprawiała, że czuła się okropnie. Zachowywała się jak rozwydrzone dziecko, ale to wszystko było od niej silniejsze. Kiedy Maciek zrobił kolejny krok w przód, a jego ramiona wydały się być wyjątkowo kuszącym, ale jednocześnie bezpiecznym miejscem, bez zbędnego zastanawiania się, przylgnęła z całą ufnością do niego, obejmując w pasie rękami. Oparła głowę na jego klatce piersiowej, zamykając zmęczone od płaczu oczy. Krótką chwilę stała tak, nie wiedząc jak on zareaguje na jej spontaniczny gest. Wyczuwała to lekkie wahanie w jego poczynaniach, ale prawie od razu otulił ją z troską, niepewnie gładząc dłonią po splątanych włosach.

*

Nie był pewny, jak się zachować, kiedy tak całkowicie bezbronna stała wtulona w jego ramiona. Nie wiedział również, dlaczego znalazła się w takim stanie – czy coś poważnego się stało, czy po prostu miała ochotę się upić. Bo to, że była pijana odczuł już w chwili, gdy tylko otworzyła mu drzwi. Odruchowo objął ją, chociaż nie był do końca przekonany, czy był to właściwy ruch. Lekko drżącymi palcami przesunął po jej miękkich włosach, które teraz znajdowały się w totalnym nieładzie. Ciepło jej rozgrzanego ciała było tak duże, że można było przypuszczać, iż miała wysoką gorączkę, spowodowaną spazmatycznymi wybuchami płaczu. Wyczuł jak niepewnie utrzymywała się na własnych nogach, dlatego zaproponował powrót do środka pokoju. Nie protestowała, oddając się całkowicie w jego władanie i pozwoliła zaprowadzić się na kanapę, gdzie spokojnie pomógł jej usiąść. Po drodze potknęła się kilka razy o własne nogi, ale dzięki niesamowitemu refleksowi Maćka, udało jej się uniknąć zderzenia z podłogą.
- Nie do końca dobry wybór drużyny – bąknął, starając się być zabawnym i rozładować nieprzyjemną atmosferę rozpaczy, która unosiła się w powietrzu, wymieszana z ostrym zapachem alkoholu. Dziewczyna otarła dłońmi umorusane rozmazanym makijażem policzki, związując na czubku głowy koka. Pociągnęła nosem i wyprostowała się, spoglądając niepewnie na własne odzienie.
- Nie dobry, najlepszy – odpowiedziała z kpiną, posyłając mu gniewne spojrzenie. Miała na sobie niebieską, przydługą koszulkę Chelsea Londyn, która ledwo osłaniała jej nagie uda. I chyba dopiero po krótkiej chwili zdała sobie z tego sprawę, bo mocniej naciągnęła materiał, odsuwając się od niego na większą odległość. – Ty zapewne fan tych pożalsięboże aktorów.
- Ależ skąd! – oburzył się, podnosząc głos. – Tylko Real, ale miło wiedzieć, że mamy tych samych wrogów.
- Chociaż tyle – odparła, przewracając w ten charakterystyczny dla siebie sposób oczami. Maciek zaśmiał się. – Odwróć głowę w drugą stronę, a ja idę się ubrać! – poleciła mu władczym tonem, podnosząc się z kanapy i wciąż mozolnie naciągając natrętnie podnoszącą się do góry koszulkę. Początkowo posłuchał jej, ale był tylko facetem, więc ciekawość wzięła górę nad groźbami dziewczyny i od razu jego wzrok powędrował w jej kierunku. Wyglądała nieporadnie, ale jednocześnie był w tym pewien urok, kiedy tak szła do drugiego pokoju, licząc na to, że nie odsłoniła zbyt wiele. A on sam przed sobą musiał przyznać, że nogi miała wyjątkowo ładne. Z pokoju zaczęły dochodzić podejrzane dźwięki, ale kiedy próbował się dowiedzieć, czy potrzebowała pomocy, natychmiast go zbyła i po chwili wróciła w pełnym ubraniu, jednak koszulki nie zmierzała zmieniać.
- Tamta wersja była w mojej opinii dużo lepsza – ocenił, kiedy stanęła w drzwiach, podpierając boki. Skomentowała to wyłącznie cichym prychnięciem i bez słowa udała się do kuchni. Uniósł nieznacznie brew ku górze, a kąciki ust lekko drgnęły.
- Chętnie bym cię czymś poczęstowała, ale … - krzyknęła z drugiego pomieszczenie, nagle zjawiając się w przejściu, z butelką whisky w ręku. – Mam tylko to – dodała ze wzruszeniem ramion, przybierając tę obojętną minę. Wlała część alkoholu do szklanki. Maciek uśmiechnął się pobłażliwie, nie spuszczając z niej wzroku.
- Nie uważasz, że powinnaś już przestać? Może w zamian zrobię ci herbaty? Albo kawy? Co? – dopytywał, podnosząc się z sofy i podszedł do niej, próbując odebrać butelkę.
- Nie widzę powodu, abyś miał mi rozkazywać, czy mnie osądzać.
- Nie osądzam cię, chcę pomóc. Jutro z rana będziesz tego żałować – wyjaśnił spokojnie, wciąż podstępnie próbując wyrwać jej z ręki alkohol, ale jak na swój marny stan była wyjątkowo spostrzegawcza i każdy jego ruch potrafiła dokładnie przewidzieć, robiąc odpowiedni unik.
- Nikim dla mnie nie jesteś, więc nie masz żadnego obowiązku mi pomagać – odpowiedziała złośliwie, teatralnie opróżniając zawartość szklanki przed jego oczami. Odstawiła ją na bok i przetarła ręką usta. Chłopak spojrzał na nią ze współczuciem.
- W tej chwili jestem twoim jedynym przyjacielem.
- Przyjacielem? – parsknęła z ironicznym śmiechem, próbując go wyminąć. W ostatniej chwili udało mu się chwycić ją za ramię i przyciągnąć do siebie.  Potknęła się o róg dywanu i tracąc równowagę wylądowała prosto w jego ramionach. Kiedy zadarła głowę, żeby na niego spojrzeć, dostrzegł że jej oczy zaczęły się szklić od łez. Odgarnął z policzka jasny kosmyk włosów, zakładając go za ucho.
- Powiesz co się stało? – zapytał szeptem, a ona zmrużyła delikatnie powieki, kiedy jego ciepły oddech owiał twarz. Dostrzegł, że powoli zaczynała się poddawać.
- Dobra! – jęknęła z poirytowaniem. Jej wahania nastroju w stanie totalnego upojenia były komiczne. W pół sekundy potrafiła przejść z fazy całkowitej rozpaczy, w nastrój ironiczny, bojowy czy pełen złości. – Mój kot odszedł, nie ma go i już nie będzie – oświadczyła oschle, wyrywając się z jego objęcia. Początkowo Maciek nie wiedział, czy się śmiać, czy płakać, bo powód wydał mu się nad wyraz błahy. Chciał jednak uniknąć kolejnego wybuchu Ali, dlatego powstrzymał się.
- To wszystko … - wskazał na opróżnioną butelkę i stertę papierków po słodyczach, nie kryjąc lekkiego zaskoczenia. – Z powodu jednego kota?
- Nie rozumiesz – mruknęła smutno z krótkim machnięciem ręką, zajmując miejsce w rogu kanapy i zakopując się w puchowym kocu, który podniosła z podłogi. Ukryła twarz w przyciągniętych do klatki piersiowej kolanach, narzucając na nią pled. Czarnowłosy westchnął z ulgą, przysiadając się do niej.
- Ale w zamian masz za to nowego kota – rzekł całkiem poważnie, próbując zsunąć z jej głowy część koca. Naelektryzowane włosy dziewczyny zaczęły żyć własnym życiem i rozbiegły się we wszystkich kierunkach. Kiedy podniosła wzrok na niego, wskazał z dumą na siebie, szczerząc szeroko zęby.
- Ale ty nie umiesz mruczeć – rzuciła oskarżycielsko, wydymając usta w geście niezadowolenia.
- Chcesz się przekonać? – zapytał zalotnie Maciek, poruszając sugestywnie brwiami.
- NIE! – momentalnie zaprotestowała, odsuwając go od siebie na odległość ręki. Chłopak zaczął się śmiać.

*

Była w takim stanie, że nie chciała znać powodu, dla którego Maciek sam pofatygował się aż do Wrocławia, żeby oddać jej ten nieszczęsny szalik. Nie chciała też zastanawiać się nad tym, jaką idiotką w jego oczach musiała się stać, po tym co przed chwilą zobaczył. To było zbyt wiele jak na jeden wieczór, dlatego musiała zająć myśli czymś zdecydowanie innym.
- Będę w takim razie szedł już – stwierdził cicho, sięgając po bluzę na fotelu. Alicja niepewnie spojrzała w jego kierunku, mrużąc lekko oczy.
- Przyjechałeś tutaj pół Polski tylko po to, żeby mi oddać ten cholerny szalik i od razu wracasz?
Uniosła ze zdziwieniem brwi, wciąż bacznie obserwując go, jak się ubierał. Odwrócił się do niej, posyłając ciepły uśmiech.
- Prawdę mówiąc liczyłem, że pokażesz mi Wrocław, ale w tym stanie …
Znowu głośno prychnęła, nie mając najmniejszego zamiaru brać na siebie winy za to, że się upiła. To było jej życie i robiła z nim co chciała. Zsunęła z ramion ciepły koc i stanęła na równe nogi, wsuwając ręce do kieszeni. Wykrzywiła lekko stopy, z przygryzioną wargą ciągle spoglądając na chłopaka.
- Skoro uważasz się dziś za mojego przyjaciela, to nie mogę pozwolić ci wracać po nocy, albo co gorsze nocować w jakimś obskurnym, hotelowym pokoju. Zostajesz – oznajmiła dobitnie wyrywając mu z ręki kurtkę.
- Nie wiem, czy to najlepsze wyjście.
- Mam gdzieś twoje zdanie na ten temat. I to, że jestem pijana nic tutaj nie zmienia! Na pewno nie powtórzy się to, co miało miejsce w Planicy! O to możesz być spokojny.

*

Alicja uparła się, że jako dobry gospodarz powinna dotrzymać mu towarzystwa przy oglądaniu jakiegoś durnego programu w telewizji. Nie wzięła jednak pod uwagę swojego wskazującego stanu, który sprawił, że kilka minut po tym, jak się do niego dosiadła, momentalnie zasnęła. Kiedy zaczęła głośniej oddychać, spojrzał na nią i uśmiechnął się, kręcąc głową. Wyciszył głos i wstając z kanapy, przykucnął, biorąc blondynkę na ręce. Chciał ją przenieść do drugiego pokoju, bo doskonale wiedział, że spanie w takiej pozycji skończyłoby się wielkim cierpieniem po przebudzeniu. Nie przypuszczał jednak, że sprawi mu tu tyle problemu. Nie była ciężka, ale jej bezwładne ciało było wyjątkowo nieposłuszne i ciągle wysuwało się z jego objęcia. W końcu udało mu się odnaleźć odpowiednią pozycję, która umożliwiła mu przeniesienie dziewczyny na wygodne łóżko.
- Nigdy więcej – mruknął cicho, stopą odgarniając z materaca kołdrę, aby móc ją ułożyć. Kiedy tylko poczuła poduszkę pod policzkiem, prawie od razu się w nią wtuliła, a jej oblicze momentalnie rozpromieniło się. Otulił ją nakryciem, przez chwilę wpatrując się w nią. Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście, ale mimo to miała w sobie coś z uroczej, trochę zagubionej dziewczynki. Postawił jej jeszcze butelkę z wodą na szafce, znalezioną w kuchni i udał się do salonu, gdzie czekała już na niego, przygotowana wcześniej przez Alę, kanapa.






***

Jesteście niesamowici! *.* 
Nawet nie wiem jak dziękować, chyba się tego po prostu nie spodziewałam. Każde Wasze słowo jest najlepszą nagrodą i jednocześnie motywacją do dalszej pracy! 


46 komentarzy:

  1. Świetny rozdział znowu !!! Mam nadzieje , że coś między nimi zajdzie :-) Bo Maciej jest takie słodki ! Jak można go nie lubić ? Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz się rozczarować, albo i nie, jeśli chodzi o to zachodzenie między nimi, zobaczymy :))
      A Maciej bywa słodki, jak mu się chce. Lubienie go to już odrębna sprawa - rzecz gustu :D

      Usuń
  2. Ja tu wchodzę na bloggera bo mam ochote przeczytać jakies powiadanie, patrzę ,a tu Alice napisała!
    Dziękuję cixD Choć to było troche przerażajace jakbym miała kamere w domu albo coś xD
    Pijana Alicja xD Ni wiedziałam ,czy mam jej współczuć czy się z niej śmiać. Coś mi się wydaje ,że nowy KOT będzie fajniejszy od poprzedniego xD Niech siedzi w tym Wrocławiu jak najdłużej.
    Ale popatrz ,nie ważne gdzie oni sa to i tak się odnajda;p
    Zawiodłam się jedynie na długości ;p Tak szybko się skonczyło!xD
    Pozdrawiam !(val-di-fiemme2013.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co? To jest najdłuższy rozdział w całym dotychczasowym opowiadaniu! :D Was zadowolić, ach ... :))))
      Niczym Prince Charming i Snow - zawsze się odnajdą, haha :)

      Usuń
  3. Coś czułam, że Maciej się pojawi i u dziewczyny. Jaki przyjacielski ten Kotek jest, normalnie bym się nie spodziewała:d

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi tam długość pasowała ;p Zakochałam się w tym fragmencie, gdzie Maciek mówi,że teraz ma nowego Kota xD Po prostu genialne ;D Nie dziwie się Ali,że przeżywała nad stratą kota też bym tak robiła(no może nie upiłbym sięxD) Wiedziałam,że w końcu on przyjedzie i osobiście da jej ten szal xD Tyle poświęcenia z jego strony xD Normalnie złoty chłopak xD Ehh..co tu dużo pisać rozdział był zabawny i świetny jak zawsze. Dużo weny przy pisaniu kolejnego rozdziału i mam nadzieje,że jeszcze pojawią się sceny z braćmi Kot xD

    P.S.Zapraszam do mnie skoczne-lato.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak :)) Kubuś już czeka niecierpliwie na swój występ w rozdziale numer dziesięć! :D
      Ja osobiście nie wyobrażam sobie straty mojego własnego kota, więc obawiam się, że mogę zareagować jak Alicja :D

      Usuń
  5. Maciek, absolutnie uwielbiam Cię w tym rozdziale, zresztą, tak jak Alę i w ogóle waszą dwójkę w kazdym wydaniu xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni też Cię uwielbiają :))) razem ze mną! :D

      Usuń
    2. To ja do mojego uwielbienia dorzucam jeszcze Ciebie i jesteśmy kwita :D

      Usuń
    3. Awww, zrobiła nam się miłosna atmosfera - wszyscy wszystkich uwielbiają :D

      Usuń
    4. no ale co, miło, nie?:D

      Usuń
    5. No raczej! ;d kochajmy się, a świat będzie lepszy :D

      Usuń
    6. w końcu miłość jest piękna! :d
      Filozoficzne rozmowy, a wyszło od Maćka i Ali xd

      Usuń
    7. Czasami warto porozmawiać na poziomie! :D Takie głębokie dywagacje rozwijają spojrzenie na świat ;d

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    9. Szczególnie wśród tak inteligentych ludzi..
      utworzymy-pelnie.blogspot.com
      nowość :D

      Usuń
    10. Masz jakieś wątpliwości odnośnie naszej inteligencji? :D haha
      Nowa ikonka - ledwo Cię poznałam :D

      Usuń
    11. skadze! Jestesmy genialne, czyz nie? :d

      Usuń
    12. raczej, tym bardziej, że rozszczepiłyśmy się na dwa posty! :D haha

      Usuń
  6. Haha :) Ala faktycznie miała powód, żeby tak się upić :D Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Alicja ma nowego Kota, dokładnie :D Wiedziałam, że oni się jeszcze nie raz spotkają. No przecież ewidentnie widać, że to jest przeznaczenie :D Haha wyobrażam sobie ich za kilka lat, oczywiście z gromadką małych dzieci :p Pozdrawiam i wenki życzę :* http://my-dreams-world-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Żadnych dzieci!!! :D hahaha

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe, ale na końcu zabrakło BOMBY. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale się takowa pojawi. Życzę Ci duuużo weny i pozdrawiam :* Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze będzie 'BOMBA' czasami trzeba przez życie przejść nieco spokojniej :D

      Usuń
  9. Oh, na miejscu Ali brałabym takiego Kota :D Czułam, że on do niej przyjedzie. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale wydarzy się coś ciekawego :D
    Pozdrawiam. :)
    be-my-lover.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam szczerze, że czytam tego bloga od pierwszego rozdziału, ale nie chciałam pisać komentarzy, bo czekałam właśnie na coś takiego... I powiem tak - tu wydarzyło się dużo ciekawych rzeczy. Począwszy od pierwszych zdań, które mnie urzekły, aż po ostatnią refleksję Maćka (,,Nigdy więcej" - nie wiem czemu, ale bardzo mi się to spodobało). Wtrącenie o Realu i Chelsea, czy o śmierci kota... Dziwnie idealnie do siebie pasują! :) Gratuluję Autorce, że nie dała się ponieść emocjom i nie sprawiła mi niemiłej niespodzianki w postaci sceny pocałunku. To na ogromny plus. Na minus zaś... Tylko jedno: (Tu będę się czepiać i cytować):
    ,,Pokiwała przecząco głową" - zawsze rzucają mi się w oczy tego typu stwierdzenia. Powinno być ,,Pokręciła przecząco głową".
    Mój pierwszy komentarz tutaj, mam nadzieję, że nie ostatni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagi! Cenię sobie najbardziej takowe :)
      Nie wiem, jak Real, Chelsea i śmierć biednego kota pasują do siebie, ale cieszę mnie to, że się podoba! :)

      Usuń
  11. Toś mnie rozwaliła Krycha!
    Masz teraz nowego Kota przebija wszystko i to jeszcze mruczenie ^^
    Leżę i kwiczę ze śmiechu xD Nie wiem czy się pozbieram pisząc Project X o ile mi rzecz jasna wyjdzie ^^
    Rozdział po prostu klasa pierwsza!
    Idę się śmiać dalej z mruczenia xD
    Kocham Cię i twoje opko <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mruczenie też jest moim ulubionym fragmentem :D i w sumie nie wiem dlaczego, może to ze względu na moją słabość do kotów ;d

      Usuń
  12. Cudne ♥ Pisz dalej, czekamy :* weny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej:) Jaki fajny i szalony rozdział! Maciek taki słodziak, że aż trochę za bardzo, tak nas nie rozpieszczaj:P Też bym chciała takiego kota, już bym zadbała o to żeby miał powody do mruczenia:D Ala się upiła, każda z nas musi się czasami zresetować, dobrze ją rozumiem. Bardzo podobał mi się rozdział, czekam na kolejny, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań<3
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Towarzystwo Alki zmienia Macieja w słodziaka i chyba on sam nie potrafi nic na to poradzić ;d

      Usuń
  14. Pijana Alicja to jest coś ;D Hahahaha byłam pewna, że powód jest jakiś mega poważny a tu tylko kot. Nasza Ala mocno wrażliwa jest. No ale dzięki temu dostała inne Kota i to takiego coś też umie mruczeć, hehehe ;)
    Ogólnie rozdział świetny, chodź liczyłam, że wszystko skończy się tak jak w planicy a tu tylko kanapka Maćka. Jestem zaskoczona.
    Podobał mi się Maciek w tym rozdziale, taki opiekuńcz, kochany.
    Nie mogę się doczekać nexta ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeeeeej! Ja też jestem mocno związana z moim kotem, chyba tylko on mnie tak naprawdę kocha, więc przypuszczam, że odstawiłabym taką samą szopkę jak Alka :D

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Hahahaha, jesteś niesamowita! :D
      Nie wiem, nie mam bladego pojęcia, może w weekend :)

      Usuń
  16. Właśnie zrozumiałam, że nie skomentowałam jeszcze tego rozdziału ; ooo mimo, że już jakieś czas temu go przeczytałam.
    Powiem jedno, pijana Ala zawsze spoko :D Ale Maciek - tu mnie pozytywnie zaskoczyłaś! Przyjechał specjalnie do niej , został, nie poszedł sobie, mrrau!!
    Liczyłam tylko na inny koniec ;_; ale to nic.
    Świetne , jak zawsze ;*

    http://ski-lovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. jeju czytam Twoje opowiadania od zarania dziejów! co za niespodzianka, że znowu piszesz! jesteś po prostu cudowna. czekam czekam czekam z niecierpliwością na następny rozdział, jakie to piękne! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mniemam trafiasz tu z gg, czyż nie? Pamiętam Cię? :D

      Usuń
    2. możesz nie pamiętać, nie udzielałam się szczególnie. ale tak, z gadu. już myślałam, że nigdy nie zaczniesz nowego opowiadania! a tu proszę, i to w jakim stylu kurcze. jak zwykle zresztą :)

      Usuń
    3. Oh god, to odezwij się na gg, będzie mi strasznie miło! :)

      Usuń
  18. kiedy dodasz coś? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkrótce! :D
      Postaram się wstawić coś jak najszybciej będzie to tylko możliwe :)

      Usuń