Kilka
tygodni później…
Alicja jednym haustem opróżniła kolejną
tego wieczoru szklankę z whisky. Lekko chwiejnym krokiem podeszła do kuchennego
blatu, ponownie napełniając szklane naczynie złocistym trunkiem. Uniosła
szklankę na wysokość oczu i kilkakrotnie przechyliła ją na boki, pozwalając aby
alkohol łagodnie oblał ścianki. Zaśmiała się, przesłaniając dłonią usta, kiedy
kilka kropel rozlało się na podłogę. Nagle jednak ten perlisty śmiech zamienił
się w kolejny potok łez, a ona sama wpadła w furię, zrzucając z szafki,
spoczywającą na niej stertę papierów. Bezradnie osunęła się na ziemię, w dłoni
wciąż utrzymując whisky. Spojrzała na szklankę ponownie i bez zastanowienia
wypiła jej zawartość. Tego dnia nie miała ochoty walczyć ze światem, dlatego
jedynym, słusznym wyjściem wydało jej się zresetowanie umysłu przy pomocy alkoholu.
Wierzchem dłoni otarła przysychające na policzkach łzy, a kiedy odsunęła rękę
od twarzy, dostrzegła na niej ciemne plamy po tuszu. Nie chciała nawet
wyobrażać sobie tego, jak musiała w tej chwili beznadziejnie wyglądać. W ogóle
ją to nie obchodziło. Z nieskrywanym trudem podniosła się z zimnych kafelek,
podtrzymując dłońmi za blat szafki. Nie bez problemu przyszło jej doczołganie
się z powrotem na kanapę w salonie, gdzie czekała już kolejna porcja Kinder czekoladek,
jej najlepszych kompanów w chwilach rozpaczy. Odwinęła jeden batonik, a
srebrzący się papierek obojętnie zrzuciła na dywan, gdzie dołączył do całej
kupki pozostałych. To jednak też jej w tym momencie nie poruszało. Nagle
rozległ się dźwięk dzwonka. Ala rozejrzała się półprzytomnym wzrokiem po
pokoju, ale nie dostrzegając nic podejrzanego, sięgnęła po kolejną czekoladkę. Dzwonek
odezwał się po raz drugi, ale to również nie przeszkadzało jej w tym, aby nadal
konsumować słodkości, które wydawały się być najważniejszą rzeczą na świecie.
Ktoś za drzwiami musiał być jednak bardzo nieustępliwy, bo już po chwili
rozległo się głośne pukanie.
- Hanka, jak to ty, to przysięgam, że
cię zabiję! – krzyknęła rozłoszczona bełkoczącym głosem, niechętnie podnosząc
się z sofy. Mruczała coś pod nosem przez całą męczeńską drogę do przedpokoju,
śląc pod adresem przyjaciółki bardzo niemiłe epitety. Chwyciła w przelocie pęk
kluczy leżący na komodzie, próbując przypomnieć sobie, który był tym właściwym.
Szybko doszła jednak do wniosku, że było to zadanie wręcz niewykonalne, dlatego
też zaczęła po kolei sprawdzać każdy z nich. Jak na złość, dopiero ostatni
okazał się być odpowiednim.
- To nie Han…
Ujrzała przed sobą kogoś, kogo widzieć w
tej chwili nie chciała. Tuż przed jej drzwiami stał nie kto inny, jak Maciek.
Krótką chwilę przyglądała mu się bez słowa, po to by zatrzasnąć drzwi przed
jego nosem. Momentalnie otrzeźwiała, kiedy ponownie rozległo się uporczywe
pukanie. Ogarnięta paniką bardzo powoli nacisnęła klamkę, spoglądając jednym
okiem zza drewnianego skrzydła na chłopaka.
- Wszystko w porządku? Coś się stało? –
zapytał głosem pełnym troski, dla pewności wciskając stopę między futrynę a
drzwi. Alicja początkowo nie miała bladego pojęcia, co powinna teraz zrobić, a
dodatkowo wypity alkohol nieco zaburzał jej racjonalne myślenie. Pewnych faktów
nie kojarzyła, albo po prostu kojarzyć nie chciała. Nie była w stanie zastanowić
się co tak naprawdę robił we Wrocławiu, czego od niej chciał, czy jak ją
znalazł. Wszystkie te informacje stały się dla niej totalnie zbędne.
- Odejdź – odburknęła, wciąż chowając
się za drzwiami.
- Alicja, nie zostawię cię w takim
stanie, wpuść mnie, albo sam wejdę – odparł tonem nie znoszącym sprzeciwu i
wykorzystując chwilę jej nieuwagi, pchnął lekko drzwi, bezpardonowo wchodząc do
mieszkania, a blondynka zachwiała się, robiąc niewielki krok w tył. Kiedy tylko
wszedł, zamykając je za sobą z niezamierzonym trzaskiem, dziewczyna aż
podskoczyła ze strachu, spoglądając na niego z szeroko otwartymi powiekami. Czuła,
jak jej wargi zaczęły nieznacznie drżeć, a słone łzy znowu zbierały się w
kącikach oczu.
- Proszę, wyjdź – wydusiła z siebie
resztką sił, uparcie walcząc ze słabością, która zawładnęła całym jej ciałem.
Zacisnęła mocno palce w pięści, nerwowym wzrokiem nadal lustrując jego
przerażoną twarz. Długo nie była jednak w stanie walczyć z jego spojrzeniem,
opuszczając obojętnie głowę w dół.
- Powiesz mi co się stało? – spytał
ponownie, odkładając na szafkę pakunek, który ze sobą przyniósł. Zbliżył się do
niej i dłońmi objął jej ramiona, potrząsając delikatnie wątłym ciałem. Pokręciła przecząco głową, nie mogąc spojrzeć na niego kolejny raz. Sama myśl o tym, co
się stało sprawiała, że czuła się okropnie. Zachowywała się jak rozwydrzone
dziecko, ale to wszystko było od niej silniejsze. Kiedy Maciek zrobił kolejny
krok w przód, a jego ramiona wydały się być wyjątkowo kuszącym, ale
jednocześnie bezpiecznym miejscem, bez zbędnego zastanawiania się, przylgnęła z
całą ufnością do niego, obejmując w pasie rękami. Oparła głowę na jego klatce
piersiowej, zamykając zmęczone od płaczu oczy. Krótką chwilę stała tak, nie
wiedząc jak on zareaguje na jej spontaniczny gest. Wyczuwała to lekkie wahanie
w jego poczynaniach, ale prawie od razu otulił ją z troską, niepewnie gładząc
dłonią po splątanych włosach.
*
Nie był pewny, jak się zachować, kiedy
tak całkowicie bezbronna stała wtulona w jego ramiona. Nie wiedział również,
dlaczego znalazła się w takim stanie – czy coś poważnego się stało, czy po
prostu miała ochotę się upić. Bo to, że była pijana odczuł już w chwili, gdy
tylko otworzyła mu drzwi. Odruchowo objął ją, chociaż nie był do końca
przekonany, czy był to właściwy ruch. Lekko drżącymi palcami przesunął po jej
miękkich włosach, które teraz znajdowały się w totalnym nieładzie. Ciepło jej rozgrzanego
ciała było tak duże, że można było przypuszczać, iż miała wysoką gorączkę,
spowodowaną spazmatycznymi wybuchami płaczu. Wyczuł jak niepewnie utrzymywała
się na własnych nogach, dlatego zaproponował powrót do środka pokoju. Nie
protestowała, oddając się całkowicie w jego władanie i pozwoliła zaprowadzić
się na kanapę, gdzie spokojnie pomógł jej usiąść. Po drodze potknęła się kilka
razy o własne nogi, ale dzięki niesamowitemu refleksowi Maćka, udało jej się
uniknąć zderzenia z podłogą.
- Nie do końca dobry wybór drużyny –
bąknął, starając się być zabawnym i rozładować nieprzyjemną atmosferę rozpaczy,
która unosiła się w powietrzu, wymieszana z ostrym zapachem alkoholu.
Dziewczyna otarła dłońmi umorusane rozmazanym makijażem policzki, związując na
czubku głowy koka. Pociągnęła nosem i wyprostowała się, spoglądając niepewnie
na własne odzienie.
- Nie dobry, najlepszy – odpowiedziała z
kpiną, posyłając mu gniewne spojrzenie. Miała na sobie niebieską, przydługą
koszulkę Chelsea Londyn, która ledwo osłaniała jej nagie uda. I chyba dopiero
po krótkiej chwili zdała sobie z tego sprawę, bo mocniej naciągnęła materiał,
odsuwając się od niego na większą odległość. – Ty zapewne fan tych pożalsięboże aktorów.
- Ależ skąd! – oburzył się, podnosząc
głos. – Tylko Real, ale miło wiedzieć, że mamy tych samych wrogów.
- Chociaż tyle – odparła, przewracając w
ten charakterystyczny dla siebie sposób oczami. Maciek zaśmiał się. – Odwróć
głowę w drugą stronę, a ja idę się ubrać! – poleciła mu władczym tonem,
podnosząc się z kanapy i wciąż mozolnie naciągając natrętnie podnoszącą się do
góry koszulkę. Początkowo posłuchał jej, ale był tylko facetem, więc ciekawość
wzięła górę nad groźbami dziewczyny i od razu jego wzrok powędrował w jej
kierunku. Wyglądała nieporadnie, ale jednocześnie był w tym pewien urok, kiedy
tak szła do drugiego pokoju, licząc na to, że nie odsłoniła zbyt wiele. A on
sam przed sobą musiał przyznać, że nogi miała wyjątkowo ładne. Z pokoju zaczęły
dochodzić podejrzane dźwięki, ale kiedy próbował się dowiedzieć, czy
potrzebowała pomocy, natychmiast go zbyła i po chwili wróciła w pełnym ubraniu,
jednak koszulki nie zmierzała zmieniać.
- Tamta wersja była w mojej opinii dużo
lepsza – ocenił, kiedy stanęła w drzwiach, podpierając boki. Skomentowała to
wyłącznie cichym prychnięciem i bez słowa udała się do kuchni. Uniósł
nieznacznie brew ku górze, a kąciki ust lekko drgnęły.
- Chętnie bym cię czymś poczęstowała,
ale … - krzyknęła z drugiego pomieszczenie, nagle zjawiając się w przejściu, z
butelką whisky w ręku. – Mam tylko to – dodała ze wzruszeniem ramion,
przybierając tę obojętną minę. Wlała część alkoholu do szklanki. Maciek
uśmiechnął się pobłażliwie, nie spuszczając z niej wzroku.
- Nie uważasz, że powinnaś już przestać?
Może w zamian zrobię ci herbaty? Albo kawy? Co? – dopytywał, podnosząc się z
sofy i podszedł do niej, próbując odebrać butelkę.
- Nie widzę powodu, abyś miał mi
rozkazywać, czy mnie osądzać.
- Nie osądzam cię, chcę pomóc. Jutro z
rana będziesz tego żałować – wyjaśnił spokojnie, wciąż podstępnie próbując
wyrwać jej z ręki alkohol, ale jak na swój marny stan była wyjątkowo
spostrzegawcza i każdy jego ruch potrafiła dokładnie przewidzieć, robiąc
odpowiedni unik.
- Nikim dla mnie nie jesteś, więc nie
masz żadnego obowiązku mi pomagać – odpowiedziała złośliwie, teatralnie
opróżniając zawartość szklanki przed jego oczami. Odstawiła ją na bok i
przetarła ręką usta. Chłopak spojrzał na nią ze współczuciem.
- W tej chwili jestem twoim jedynym
przyjacielem.
- Przyjacielem? – parsknęła z ironicznym
śmiechem, próbując go wyminąć. W ostatniej chwili udało mu się chwycić ją za
ramię i przyciągnąć do siebie. Potknęła
się o róg dywanu i tracąc równowagę wylądowała prosto w jego ramionach. Kiedy
zadarła głowę, żeby na niego spojrzeć, dostrzegł że jej oczy zaczęły się szklić
od łez. Odgarnął z policzka jasny kosmyk włosów, zakładając go za ucho.
- Powiesz co się stało? – zapytał
szeptem, a ona zmrużyła delikatnie powieki, kiedy jego ciepły oddech owiał
twarz. Dostrzegł, że powoli zaczynała się poddawać.
- Dobra! – jęknęła z poirytowaniem. Jej
wahania nastroju w stanie totalnego upojenia były komiczne. W pół sekundy
potrafiła przejść z fazy całkowitej rozpaczy, w nastrój ironiczny, bojowy czy
pełen złości. – Mój kot odszedł, nie ma go i już nie będzie – oświadczyła
oschle, wyrywając się z jego objęcia. Początkowo Maciek nie wiedział, czy się
śmiać, czy płakać, bo powód wydał mu się nad wyraz błahy. Chciał jednak uniknąć
kolejnego wybuchu Ali, dlatego powstrzymał się.
- To wszystko … - wskazał na opróżnioną
butelkę i stertę papierków po słodyczach, nie kryjąc lekkiego zaskoczenia. – Z
powodu jednego kota?
- Nie rozumiesz – mruknęła smutno z krótkim
machnięciem ręką, zajmując miejsce w rogu kanapy i zakopując się w puchowym
kocu, który podniosła z podłogi. Ukryła twarz w przyciągniętych do klatki
piersiowej kolanach, narzucając na nią pled. Czarnowłosy westchnął z ulgą, przysiadając
się do niej.
- Ale w zamian masz za to nowego kota –
rzekł całkiem poważnie, próbując zsunąć z jej głowy część koca. Naelektryzowane
włosy dziewczyny zaczęły żyć własnym życiem i rozbiegły się we wszystkich
kierunkach. Kiedy podniosła wzrok na niego, wskazał z dumą na siebie, szczerząc
szeroko zęby.
- Ale ty nie umiesz mruczeć – rzuciła
oskarżycielsko, wydymając usta w geście niezadowolenia.
- Chcesz się przekonać? – zapytał
zalotnie Maciek, poruszając sugestywnie brwiami.
- NIE! – momentalnie zaprotestowała,
odsuwając go od siebie na odległość ręki. Chłopak zaczął się śmiać.
*
Była w takim stanie, że nie chciała znać
powodu, dla którego Maciek sam pofatygował się aż do Wrocławia, żeby oddać jej
ten nieszczęsny szalik. Nie chciała też zastanawiać się nad tym, jaką idiotką w
jego oczach musiała się stać, po tym co przed chwilą zobaczył. To było zbyt
wiele jak na jeden wieczór, dlatego musiała zająć myśli czymś zdecydowanie
innym.
- Będę w takim razie szedł już –
stwierdził cicho, sięgając po bluzę na fotelu. Alicja niepewnie spojrzała w
jego kierunku, mrużąc lekko oczy.
- Przyjechałeś tutaj pół Polski tylko po
to, żeby mi oddać ten cholerny szalik i od razu wracasz?
Uniosła ze zdziwieniem brwi, wciąż bacznie
obserwując go, jak się ubierał. Odwrócił się do niej, posyłając ciepły uśmiech.
- Prawdę mówiąc liczyłem, że pokażesz mi
Wrocław, ale w tym stanie …
Znowu głośno prychnęła, nie mając
najmniejszego zamiaru brać na siebie winy za to, że się upiła. To było jej
życie i robiła z nim co chciała. Zsunęła z ramion ciepły koc i stanęła na równe
nogi, wsuwając ręce do kieszeni. Wykrzywiła lekko stopy, z przygryzioną wargą
ciągle spoglądając na chłopaka.
- Skoro uważasz się dziś za mojego
przyjaciela, to nie mogę pozwolić ci wracać po nocy, albo co gorsze nocować w
jakimś obskurnym, hotelowym pokoju. Zostajesz – oznajmiła dobitnie wyrywając mu
z ręki kurtkę.
- Nie wiem, czy to najlepsze wyjście.
- Mam gdzieś twoje zdanie na ten temat.
I to, że jestem pijana nic tutaj nie zmienia! Na pewno nie powtórzy się to, co
miało miejsce w Planicy! O to możesz być spokojny.
*
Alicja uparła się, że jako dobry
gospodarz powinna dotrzymać mu towarzystwa przy oglądaniu jakiegoś durnego
programu w telewizji. Nie wzięła jednak pod uwagę swojego wskazującego stanu,
który sprawił, że kilka minut po tym, jak się do niego dosiadła, momentalnie
zasnęła. Kiedy zaczęła głośniej oddychać, spojrzał na nią i uśmiechnął się,
kręcąc głową. Wyciszył głos i wstając z kanapy, przykucnął, biorąc blondynkę na
ręce. Chciał ją przenieść do drugiego pokoju, bo doskonale wiedział, że spanie
w takiej pozycji skończyłoby się wielkim cierpieniem po przebudzeniu. Nie
przypuszczał jednak, że sprawi mu tu tyle problemu. Nie była ciężka, ale jej
bezwładne ciało było wyjątkowo nieposłuszne i ciągle wysuwało się z jego
objęcia. W końcu udało mu się odnaleźć odpowiednią pozycję, która umożliwiła mu
przeniesienie dziewczyny na wygodne łóżko.
- Nigdy więcej – mruknął cicho, stopą
odgarniając z materaca kołdrę, aby móc ją ułożyć. Kiedy tylko poczuła poduszkę
pod policzkiem, prawie od razu się w nią wtuliła, a jej oblicze momentalnie
rozpromieniło się. Otulił ją nakryciem, przez chwilę wpatrując się w nią.
Wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście, ale mimo to miała w sobie coś z
uroczej, trochę zagubionej dziewczynki. Postawił jej jeszcze butelkę z wodą na
szafce, znalezioną w kuchni i udał się do salonu, gdzie czekała już na niego,
przygotowana wcześniej przez Alę, kanapa.
Jesteście niesamowici! *.*
Nawet nie wiem jak dziękować, chyba się tego po prostu nie spodziewałam. Każde Wasze słowo jest najlepszą nagrodą i jednocześnie motywacją do dalszej pracy!
Świetny rozdział znowu !!! Mam nadzieje , że coś między nimi zajdzie :-) Bo Maciej jest takie słodki ! Jak można go nie lubić ? Weny życzę!
OdpowiedzUsuńMożesz się rozczarować, albo i nie, jeśli chodzi o to zachodzenie między nimi, zobaczymy :))
UsuńA Maciej bywa słodki, jak mu się chce. Lubienie go to już odrębna sprawa - rzecz gustu :D
Ja tu wchodzę na bloggera bo mam ochote przeczytać jakies powiadanie, patrzę ,a tu Alice napisała!
OdpowiedzUsuńDziękuję cixD Choć to było troche przerażajace jakbym miała kamere w domu albo coś xD
Pijana Alicja xD Ni wiedziałam ,czy mam jej współczuć czy się z niej śmiać. Coś mi się wydaje ,że nowy KOT będzie fajniejszy od poprzedniego xD Niech siedzi w tym Wrocławiu jak najdłużej.
Ale popatrz ,nie ważne gdzie oni sa to i tak się odnajda;p
Zawiodłam się jedynie na długości ;p Tak szybko się skonczyło!xD
Pozdrawiam !(val-di-fiemme2013.blogspot.com)
Co? To jest najdłuższy rozdział w całym dotychczasowym opowiadaniu! :D Was zadowolić, ach ... :))))
UsuńNiczym Prince Charming i Snow - zawsze się odnajdą, haha :)
Coś czułam, że Maciej się pojawi i u dziewczyny. Jaki przyjacielski ten Kotek jest, normalnie bym się nie spodziewała:d
OdpowiedzUsuńMi tam długość pasowała ;p Zakochałam się w tym fragmencie, gdzie Maciek mówi,że teraz ma nowego Kota xD Po prostu genialne ;D Nie dziwie się Ali,że przeżywała nad stratą kota też bym tak robiła(no może nie upiłbym sięxD) Wiedziałam,że w końcu on przyjedzie i osobiście da jej ten szal xD Tyle poświęcenia z jego strony xD Normalnie złoty chłopak xD Ehh..co tu dużo pisać rozdział był zabawny i świetny jak zawsze. Dużo weny przy pisaniu kolejnego rozdziału i mam nadzieje,że jeszcze pojawią się sceny z braćmi Kot xD
OdpowiedzUsuńP.S.Zapraszam do mnie skoczne-lato.blogspot.com
Tak, tak :)) Kubuś już czeka niecierpliwie na swój występ w rozdziale numer dziesięć! :D
UsuńJa osobiście nie wyobrażam sobie straty mojego własnego kota, więc obawiam się, że mogę zareagować jak Alicja :D
Maciek, absolutnie uwielbiam Cię w tym rozdziale, zresztą, tak jak Alę i w ogóle waszą dwójkę w kazdym wydaniu xd
OdpowiedzUsuńOni też Cię uwielbiają :))) razem ze mną! :D
UsuńTo ja do mojego uwielbienia dorzucam jeszcze Ciebie i jesteśmy kwita :D
UsuńAwww, zrobiła nam się miłosna atmosfera - wszyscy wszystkich uwielbiają :D
Usuńno ale co, miło, nie?:D
UsuńNo raczej! ;d kochajmy się, a świat będzie lepszy :D
Usuńw końcu miłość jest piękna! :d
UsuńFilozoficzne rozmowy, a wyszło od Maćka i Ali xd
Czasami warto porozmawiać na poziomie! :D Takie głębokie dywagacje rozwijają spojrzenie na świat ;d
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSzczególnie wśród tak inteligentych ludzi..
Usuńutworzymy-pelnie.blogspot.com
nowość :D
Masz jakieś wątpliwości odnośnie naszej inteligencji? :D haha
UsuńNowa ikonka - ledwo Cię poznałam :D
skadze! Jestesmy genialne, czyz nie? :d
Usuńraczej, tym bardziej, że rozszczepiłyśmy się na dwa posty! :D haha
UsuńHaha :) Ala faktycznie miała powód, żeby tak się upić :D Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Alicja ma nowego Kota, dokładnie :D Wiedziałam, że oni się jeszcze nie raz spotkają. No przecież ewidentnie widać, że to jest przeznaczenie :D Haha wyobrażam sobie ich za kilka lat, oczywiście z gromadką małych dzieci :p Pozdrawiam i wenki życzę :* http://my-dreams-world-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŻadnych dzieci!!! :D hahaha
OdpowiedzUsuńCiekawe, ale na końcu zabrakło BOMBY. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale się takowa pojawi. Życzę Ci duuużo weny i pozdrawiam :* Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie zawsze będzie 'BOMBA' czasami trzeba przez życie przejść nieco spokojniej :D
UsuńOh, na miejscu Ali brałabym takiego Kota :D Czułam, że on do niej przyjedzie. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale wydarzy się coś ciekawego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
be-my-lover.blogspot.com
Przyznam szczerze, że czytam tego bloga od pierwszego rozdziału, ale nie chciałam pisać komentarzy, bo czekałam właśnie na coś takiego... I powiem tak - tu wydarzyło się dużo ciekawych rzeczy. Począwszy od pierwszych zdań, które mnie urzekły, aż po ostatnią refleksję Maćka (,,Nigdy więcej" - nie wiem czemu, ale bardzo mi się to spodobało). Wtrącenie o Realu i Chelsea, czy o śmierci kota... Dziwnie idealnie do siebie pasują! :) Gratuluję Autorce, że nie dała się ponieść emocjom i nie sprawiła mi niemiłej niespodzianki w postaci sceny pocałunku. To na ogromny plus. Na minus zaś... Tylko jedno: (Tu będę się czepiać i cytować):
OdpowiedzUsuń,,Pokiwała przecząco głową" - zawsze rzucają mi się w oczy tego typu stwierdzenia. Powinno być ,,Pokręciła przecząco głową".
Mój pierwszy komentarz tutaj, mam nadzieję, że nie ostatni ;)
Dzięki za uwagi! Cenię sobie najbardziej takowe :)
UsuńNie wiem, jak Real, Chelsea i śmierć biednego kota pasują do siebie, ale cieszę mnie to, że się podoba! :)
Toś mnie rozwaliła Krycha!
OdpowiedzUsuńMasz teraz nowego Kota przebija wszystko i to jeszcze mruczenie ^^
Leżę i kwiczę ze śmiechu xD Nie wiem czy się pozbieram pisząc Project X o ile mi rzecz jasna wyjdzie ^^
Rozdział po prostu klasa pierwsza!
Idę się śmiać dalej z mruczenia xD
Kocham Cię i twoje opko <3
Pozdrawiam!
Mruczenie też jest moim ulubionym fragmentem :D i w sumie nie wiem dlaczego, może to ze względu na moją słabość do kotów ;d
UsuńCudne ♥ Pisz dalej, czekamy :* weny!
OdpowiedzUsuńOjej:) Jaki fajny i szalony rozdział! Maciek taki słodziak, że aż trochę za bardzo, tak nas nie rozpieszczaj:P Też bym chciała takiego kota, już bym zadbała o to żeby miał powody do mruczenia:D Ala się upiła, każda z nas musi się czasami zresetować, dobrze ją rozumiem. Bardzo podobał mi się rozdział, czekam na kolejny, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań<3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Towarzystwo Alki zmienia Macieja w słodziaka i chyba on sam nie potrafi nic na to poradzić ;d
UsuńPijana Alicja to jest coś ;D Hahahaha byłam pewna, że powód jest jakiś mega poważny a tu tylko kot. Nasza Ala mocno wrażliwa jest. No ale dzięki temu dostała inne Kota i to takiego coś też umie mruczeć, hehehe ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział świetny, chodź liczyłam, że wszystko skończy się tak jak w planicy a tu tylko kanapka Maćka. Jestem zaskoczona.
Podobał mi się Maciek w tym rozdziale, taki opiekuńcz, kochany.
Nie mogę się doczekać nexta ;) Pozdrawiam.
Eeeeeeeej! Ja też jestem mocno związana z moim kotem, chyba tylko on mnie tak naprawdę kocha, więc przypuszczam, że odstawiłabym taką samą szopkę jak Alka :D
UsuńKieeedy nastepny? :)
OdpowiedzUsuńHahahaha, jesteś niesamowita! :D
UsuńNie wiem, nie mam bladego pojęcia, może w weekend :)
:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zrozumiałam, że nie skomentowałam jeszcze tego rozdziału ; ooo mimo, że już jakieś czas temu go przeczytałam.
OdpowiedzUsuńPowiem jedno, pijana Ala zawsze spoko :D Ale Maciek - tu mnie pozytywnie zaskoczyłaś! Przyjechał specjalnie do niej , został, nie poszedł sobie, mrrau!!
Liczyłam tylko na inny koniec ;_; ale to nic.
Świetne , jak zawsze ;*
http://ski-lovestory.blogspot.com/
Na jaki inny koniec? :D
UsuńSłodkie to wszystko •_•
OdpowiedzUsuńjeju czytam Twoje opowiadania od zarania dziejów! co za niespodzianka, że znowu piszesz! jesteś po prostu cudowna. czekam czekam czekam z niecierpliwością na następny rozdział, jakie to piękne! <3
OdpowiedzUsuńJak mniemam trafiasz tu z gg, czyż nie? Pamiętam Cię? :D
Usuńmożesz nie pamiętać, nie udzielałam się szczególnie. ale tak, z gadu. już myślałam, że nigdy nie zaczniesz nowego opowiadania! a tu proszę, i to w jakim stylu kurcze. jak zwykle zresztą :)
UsuńOh god, to odezwij się na gg, będzie mi strasznie miło! :)
Usuńkiedy dodasz coś? :(
OdpowiedzUsuńWkrótce! :D
UsuńPostaram się wstawić coś jak najszybciej będzie to tylko możliwe :)