Momentalnie zgarbiła się i mocniej wbiła
w fotel, mając nadzieję, że nikt jej nie zauważy i niczego nie będzie od niej
chciał. Nasunęła kaptur na czoło, skrycie wierząc w to, że dzięki takiemu
zabiegowi stała się niewidzialna dla otoczenia. Wizja zapanowania nad
rozbieganym tłumem zaczęła ją poważnie przerażać. Nagle, dosłownie kilka
centymetrów przed jej nosem przejechał wieszak na kółkach z kolejną dostawą
ubrań, które miały pojawić się w reklamowym spocie. Alicja aż cofnęła się, z
przerażeniem spoglądając na ludzi.
- Jak to przeżyję, to osobiście zabiję
Pawła, gołymi rękami – mruknęła do siebie, wzdychając bezradnie. Miała wrażenie,
że jej obecność nie ograniczy się wyłącznie do picia kawy i rozkoszowania
wiosenny słońcem.
- Musimy wykorzystać tę piękną pogodę,
jutro kręcimy już w studio! – krzyknął ktoś z ekipy, próbując chyba zmotywować
całą resztę do skupienia się na pracy, ale najwyraźniej nikt go nie słuchał, bo
chaos zdawał się przybierać na sile. Każdy robił co chciał, biegał w jedną i
drugą stronę, przewieszał, przekładał, przenosił i zmieniał. Zrobił się totalny
zamęt.
- Zapraszam, pozna pani naszych
szanownych skoczków – nieoczekiwanie zwróciła się do niej ta sama kobieta,
która chwilę temu przyniosła jej kawę. Ala aż podskoczyła na krzesełku, nie
spodziewając się, że mimo wszystko ktoś zauważył to, iż wciąż tam była.
Spojrzała niepewnie w kierunku niewysokiej asystentki, która gestem pokazała
jej, aby za nią podążała. Blondynka poprawiła przeciwsłoneczne okulary i przewracając
pretensjonalnie oczami, ruszyła przed siebie. Dobrze, że ciemne szkła chroniły
ją przed osądzającymi spojrzeniami innych.
- Pracowała już pani z nimi wcześniej? –
zapytała od niechcenia, próbując zasięgnąć jakieś wiedzy przed spotkaniem ze
wspomnianymi wcześniej głównymi bohaterami całego zamieszania. Kobieta
odwróciła się za siebie i z uśmiechem spojrzała na nią.
- Ze skoczkami nie, ale robiliśmy
ostatnio reklamę z piłkarzami.
- I? – dopytywała, będąc niezmiernie
ciekawą tego, jak takie gwiazdy zwykły się zachowywać.
- Całkiem przyjemnie, wbrew pozorom są
stosunkowo normalni – wyjaśniła i zaśmiała się uprzejmie. – Wiadomo, że czasami
zdarzają się wybredne jednostki, ale ogólne wrażenie było dobre.
- Chociaż tyle – Alicja mruknęła
bardziej do siebie, niż do swojej rozmówczyni, siląc się na nikły uśmiech.
Wokół placu wyznaczonego dla całej ekipy
z każdą chwilą zaczynało gromadzić się coraz więcej postronnych, nieco
przypadkowych obserwatorów. Chociaż Alicji udało się dostrzec przy barierkach
kilka wyraźnie zdesperowanych fanek, czekających na swoich idoli. Zdarzało jej
się czasami obejrzeć jakiś konkurs w telewizji, głównie za sprawą Hanki,
kojarzyła nawet kilku skoczków, ale poznanie ich osobiście nie wiązało się dla
nie z żadnym głębszym przeżyciem duchowym. Wiedziała nawet, że Kamil Stoch był
mistrzem świata, ale jej serce nie podskakiwało z wielkiej radości na zbliżające
się spotkanie z nim. Traktowała to raczej jako kolejne zadanie do wykonania,
całkowicie wyłączając jakiekolwiek emocje.
Doszła ją dość charakterystyczna
góralska gwara, kiedy tylko zbliżyła się do grupki chłopaków, ubranych w
identyczne czerwone kurtki z emblematem jej firmy.
- Alicja Kozłowska, koordynator z
wrocławskiego oddziału waszego sponsora – oznajmiła doniośle prowadząca ją
kobieta, przedstawiając zgromadzonym w spójnej grupce chłopcom. Dziewczyna
miała wrażenie, że żaden z nich nie przejął się jej pojawieniem i tylko niemrawe
burknięcia pod nosem miały oznaczać powitanie z ich strony. Krótką chwilę stała
bez słowa przed nimi, czekając chyba na jakiś ruch z ich strony, ale nie byli
raczej tym zainteresowani, prawdopodobnie wychodząc z założenia, że każdy ich
znał i kojarzył. Problem polegał jednak na tym, że bez kombinezonów, kasków i
gogli byli kompletnie nie do poznania. Blondynka ratowała się więc głupim
uśmiechem, spoglądając na każdego z nich.
- Kamil, Piotrek, Stefan, Krzysiek i ja
Dawid – oznajmił wysoki blondyn, podając jej rękę. Alicja odetchnęła z ulgą, gdyż
ta przeciągająca się, niezręczna cisza stawała się powoli nie do zniesienia.
- Ala.
Odwzajemniła uścisk, uśmiechając się do
niego. Była pod niemałym wrażeniem jego jasnych oczu, które mimo ciemnych
okularów przewiercały ją na wskroś. Aż ciche westchnienie wyrwało jej się z
ust.
- Jest jeszcze nasz Maciej, ale chyba
nadal wypakowuje się z busa – dodał, wskazując ruchem głowy guzdrzącego się
przy samochodzie chłopaka. Alicja pokiwała jedynie ze zrozumieniem głową,
wsuwając dłonie do kieszeni kurtki. Mimo pięknego słońca, wciąż odczuwało się
przeraźliwy chłód.
- Jeśli już wszyscy jesteśmy, to zaczynajmy
– stwierdziła ze wzruszeniem ramion, uśmiechając się delikatnie w kierunku
reżysera, który pocierał zmarznięte dłonie o siebie. Momentalnie pojawiło się
wokół nich kilku stylistów i charakteryzatorów, którzy mieli zadbać o ich
wygląd przed kamerą. Ala wróciła niespiesznie na swoje miejsce, dopiero po
chwili zauważając, że dostawiono do niego kilka następnych krzeseł,
prawdopodobnie dla całej ekipy skoczków. Usiadła na pierwszym z brzegu, sięgając
po swój kubek z kawą. Zdjęła z niego plastikową pokrywkę, a aromatyczna para
momentalnie uderzyła w jej zziębniętą twarz. Błogie ciepło tylko na chwilę
ukoiło pieczenie policzków. Upiła sporą część, mając nadzieję, że gorący napój
zniweluje chociaż drżenie całego ciała, rozgrzewając je od środka. Otuliła
dłońmi kubek, z głośnym westchnięciem spoglądając na przygotowujących się do
spotu chłopców. Większość z nich musiała być od niej młodsza, co tylko wprawiło
ją w większe kompleksy. Starość nie
radość pomyślała. Nagle zdała sobie sprawę, że padające na jej plecy
słońce, które wyjątkowo przyjemnie ogrzewało ją, zostało przez coś najwyraźniej
przesłonięte i w tej samej chwili tuż nad jej uchem rozległo się ciche
chrząknięcie.
- Tak? – zapytała przeciągle z nutką
poirytowania w głosie, zadzierając głowę do góry. Musiała przesłonić dłonią
oczy, bo nawet okulary nie ochroniły jej przed rażącymi promieniami.
- Zajmuje pani moje miejsce – powiedział
z obojętnością w głosie nieznajomy i okrążył ją, zatrzymując się dokładnie
naprzeciw niej. Alicja aż prychnęła złośliwie, nie mogąc utrzymać emocji na
wodzy. Spojrzała ze zdziwieniem skrywanym za okularami na chłopaka, który
podparł boki i wyraźnie czekał, aż ustąpi mu miejsca. Blondynka była w takim
szoku, że nawet nie dotknęło jej to, że zwrócił się do niej używając określenia
pani. Słońce odbijało się w jego pilotkach, a biało-zielona czapka w paski
zsuwała mu się lekko na czoło.
- Nie możesz usiąść obok?
- Lubię swoje nazwisko – odparł z
przekąsem, a Alicja wychyliła się, spoglądając na napis malujący się na oparciu
krzesła.
- Maciej Kot – przeczytała, wracając do
poprzedniej pozycji. Chłopak wyszczerzył zęby w geście dumy, jakby sam dźwięk
tych słów robił na nim spore wrażenie. Ona jednak nie zamierzała ulegać jego
dziecinnym zachciankom i dlatego wygodniej rozsiadła się na foteliku,
zakładając nogę na nogę. Udawała, że coś wyjątkowo pochłonęło jej uwagę na
planie i totalnie postanowiła go zignorować. Rozglądała się dookoła, z pełną
premedytacją unikając kontaktu z chłopakiem. Dopiero kiedy raczył zdjąć
okulary, kątem oka spojrzała na niego.
- O boże! – wyrwało się z ust, choć w
ostatniej chwili udało jej się przesłonić je dłonią. Momentalnie poczuła silne
uderzenie gorąca, a potężne bicie serca sprawiło, że jej skronie zaczęły
pulsować z bólu. Mimo rękawiczek, odczuwała przejmujące ciepło, które biło z
jej twarzy. Była wręcz pewna, że pokryła się ona szkarłatnym rumieńcem i tylko
okulary chroniły ją przed zdemaskowaniem tego faktu przed chłopakiem. Zrobiło
jej się duszno, z wrażenia aż otworzyła szerzej usta, łapczywie chwytając każdy
haust powietrza. On tylko wzruszył ramionami i z grymasem na ustach zajął
miejsce tuż obok niej. Kiedy siadał, przez przypadek jego ręka zahaczyła o jej
dłoń, która zaciśnięta była na poręczy krzesła. Miała wrażenie, że drgnął przy
tym kontakcie, ale jej umysł był w tej chwil nieco przyćmiony, więc równie
dobrze, to wszystko mogło być jedynie wytworem jej wyobraźni, która nierzadko
płatała figle. Dziękowała w myślach za to, że twarz zdobiły ciemne okulary, bo
inaczej musiałaby się chyba zapaść pod ziemię ze wstydu. Jej mięśnie napięte
były do granic możliwości, dlatego też na dłuższą chwilę zamarła w bezruchu,
próbując jakoś zapanować nad własnym organizmem. Kątem oka zerknęła na
chłopaka, który ku jej uciesze, skupiony był na wyświetlaczu swojej komórki.
Wypuściła z ust nagromadzone powietrze, powoli wracając do rzeczywistości.
Nie mogła uwierzyć, że to był on. Ten
sam, którego za wszelką cenę próbowała wyrzucić ze swojej pamięci i sumienia.
Ten sam, który miał być jedynie przelotną chwilą zapomnienia. Ten sam, który
już nigdy nie miał pojawić się w jej życiu. Ten sam, który najwyraźniej jej nie
pamiętał.
*
Od tamtej chwili nie potrafiła już
skupić się na niczym innym. Cały jej umysł przejęła myśl o Maćku. Teraz
przynajmniej znała już jego imię, chociaż gdzieś w podświadomości wolała, aby
pozostał on jedynie bezimiennym strzępkiem wspomnień. Wszystkie swoje siły
skupiła na unikaniu go jak ognia. Ukrywała się za przeciwsłonecznymi okularami
oraz czapką, na którą co chwilę naciągała kaptur kurtki. Na całe szczęście cała
ekipa była zaangażowana w kręcenie poszczególnych ujęć, więc chłopak nie miał
zbyt wiele czasu, aby jej się przyglądać. Mimo to, Alicja siedziała w najbardziej
oddalonym miejscu, schowana za rzędami kamer i nerwowo przygryzała dolną wargę,
niespokojnie potupując stopą o szczebelek zawieszony między nogami krzesła, na
którym siedziała.
- Alicja, mamy problem – zgłosił się do
niej jakiś chłopak z reżyserki, a jego mina nie wskazywała niczego dobrego.
- Co się stało?
- Maciek chyba złamał rękę, trzeba
jechać z nim do szpitala.
*
Kierowca starał się omijać ogromne
korki, które panowały na ulicach Warszawy, ale mimo ogromnych chęci nie był w
stanie przyspieszyć. Ala całą drogę nie odezwała się ani słowem, co jakiś czas
zerkając jednak za siebie i spoglądając na chłopaka. Siedział cicho,
beznamiętnie wpatrując się w okno z usztywnionym nadgarstkiem. Musiało go
boleć, bo grymas cierpienia nie schodził z jego twarzy. Dziewczyna początkowo
bardzo wzbraniała się przed pomysłem, iż to ona miała jechać z nim do szpitala,
ale jako jedyna nie była zaangażowana w nic, poza koordynowanie projektu,
dlatego jej nieobecność nie komplikowała niczyich planów. Poddała się wtedy i
bez słowa wsiadła do samochodu.
- Za moment powinniśmy być na miejscu –
powiedział mężczyzna, po raz kolejny łamiąc przepisy ruchu drogowego, byle
tylko szybciej dotrzeć na izbę przyjęć. Maciek mruknął tylko coś niezrozumiale,
a Alicja po raz kolejny spojrzała za siebie, obserwując czarnowłosego.
- Bardzo boli? – zapytała po chwili
ciszy, kiedy już nawet muzyka płynąca z radia zdawała się cichnąć. Chłopak
powoli przeniósł na nią swój obojętny wzrok, ale wyraz jego twarzy ani na
moment się nie zmienił.
- Przeżyję – burknął apatycznie,
ponownie wbijając spojrzenie w krajobraz za oknem. Blondynka przez chwilę
przyglądała mu się jeszcze, ale kiedy nie raczył poświęcić jej więcej uwagi,
westchnęła bezradnie, siadając normalnie na fotelu. Skrzyżowała ręce na piersi,
obiecując sobie, że więcej się do niego nie odezwie.
- Jesteśmy! – oznajmił kierowca,
zatrzymując się na wprost wejścia do szpitala. Alicja i Maciek w pośpiechu bez
słowa wysiedli z samochodu, kierując się prosto na izbę przyjęć. Całą drogę
przez długi szpitalny hall nie odezwali się do siebie, jednak parę razy ich
spojrzenia spotkały się, choć momentalnie odwracali wtedy wzrok.
- Chyba złamał rękę – blondynka wyjaśniła
pielęgniarce, chaotycznie machając dłonią i wskazując jej siadającego po
drugiej stronie korytarza Maćka. Po krótkim wywiadzie i sprawdzeniu danych, kobieta
zaprowadziła ich prosto do gabinetu zabiegowego.
- Proszę siadać i się rozebrać, zaraz
zabiorę pana na prześwietlenie – poleciła mu, wychodząc na chwilę z sali. Alicja
poczuła się nieswojo. Zagryzła lekko dolną wargę, kiedy dostrzegła jak chłopak nie
radził sobie ze zdjęciem ubrań. Wiedziała, że jej obecność była tam raczej
niewskazana, więc odwracając się na pięcie, ruszyła w kierunku wyjścia.
- Nie musisz się krępować, przecież i
tak widziałaś już zdecydowanie więcej.
A jednak. Wiedział.
***
Uwielbiam Was! Wszystkich razem i każdego z osobna! *.*
czyli jednak ją pamięta?
OdpowiedzUsuńświetne rozdział, pozdrawiam:)
AAA1 Miałam nadzieje ze jednak pamieta ! To jest twoja najlepsza notka !;) Jestem ciekawa kiedy Maciek zorientował się ,że to ona , troche by to bylo głupie gdyby całkowicie zapomniał jak ona wyglądała bo musiałabys zaczynac od początku ;p Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwoscią !Pozdrawiam i życzę weny ;)(val-di-fiemme2013.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci sekret - niedługo powinno się wyjaśnić jak ją poznał :D
UsuńMiałam nadzieję, że jednak Kot ją pamięta, nie przeliczyłam się :) Jestem bardzo ciekawa jak będą wyglądać ich relacje. Z niecierpliwością czekam na następny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://be-my-lover.blogspot.com/
Myślałam, że nie pamięta Alicji, a tu takie zaskoczenie. Jednak pamięta. Uwielbiam to opowiadanie. Już sie nie moge doczekać co dalej się wydarzy pomiędzy nimi
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa! Jaram się jak głupia xD :3 Byłam pewna, że Kociak Ali nie pamięta a tu takie bum na koniec. Matko na miejscu Alicji chyba bym się zapadła pod ziemie w tym momencie. Rany ty to mi normalnie tymi rozdziałami psychikę niszczysz! :D Za bardzo chyba te historię przeżywam.
OdpowiedzUsuńNajlepszy fragment z tego rozdziału to kłótnia o krzesło. Hahahah Maciek i jego „lubię swoje nazwisko” mnie rozwaliło. Ogólnie wszystko tak fajnie napisałaś, szczególnie spotkanie Alicji ze skoczkami. Boże zapowiada się mega następny rozdział tylko to jaki Maciek jest w stosunku do Ali mnie trochę martwi. Mam nadzieje, że będą się lubić :) Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział a to w jakich momentach przerywasz party powinno być karane ;p
No i oczywiście ja ciebie też uwielbiam ;*
Przykro mi, taką mam naturę - lubię przerywać w takich momentach, bo to pozwala mi potrzymać Was przez chwilę w niepewności i niewiedzy ;D
UsuńHahahaha no dobra jakoś ci to wybaczę ;D
UsuńHmmm, tak jakby nie masz wyjścia :D haha
UsuńLubię jak część rzeczy zostaje wyłącznie w Waszych głowach i każdy interpretuje sobie to wszystko na własny sposób i tworzy swoją, unikalną wersję :d
Rozumiem. W sumie to nawet dobry sposób ;)
UsuńWieeeeem :d haha dodatkowo moja skromność mnie po prostu czasami zadziwia :D
UsuńUwielbiam to opowiadanie !! Mam nadzieje ze następne już niedługo !!
OdpowiedzUsuńJejkuuu !! Świetne !! :3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Maciek ją pamięta, wiedziałam !! :D
Ale i tak najlepszy był ten moment z bitwą o krzesło :)
Pozdrawiam i życzę weny! :3
http://ski-lovestory.blogspot.com/
ASDFGHJKL;' TA KOŃCÓWKA MNIE KOMPLETNIE POWALIŁA I NIE MOGĘ WSTAĆ.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona, naprawdę :3.
Zalecam, aby następny rozdział pojawił się im szybciej, tym lepiej C:
Życzę weny i ciepło pozdrawiam ^^
http://flying--high-above-the-sky.blogspot.com/
JEZU NIE WIERZĘ :OOOOO proszę proszę napisz jak najszybciej coś nowego! czekam!!! uwielbiam jak piszesz
OdpowiedzUsuńKiedy następny ??
OdpowiedzUsuńNiedawno dodałam ten rozdział, nauczmy się cierpliwości :D
UsuńAle poważnie - nie mam bladego pojęcia, nie jestem tego w stanie przewidzieć i jakoś zaplanować, postaram się tylko żebyście nie musieli zbyt długo czekać :)
Jesteś po prostu zaje*ista! Brak mi słów normalnie. Końcówka totalnie mnie zaskoczyła, bo myślałam, że Maciek nie pamięta Ali... Tak bardzo chce wiedzieć co dalej, że nie wytrzymam, będę tu chyba zaglądać co 5 minut hehe Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHahahahaha, miło mi i cieszę się, że większość spodziewała się tego, że jej nie pamięta, a tu ... boom, pamięta ;d
UsuńPracuję już nad nowym, ale nie mogę nic obiecać :)
Muahahahaha kocham cię i Ja!!!! <3
OdpowiedzUsuńEh na początku to powinnam Cię kopnąć za te piosenkę, choć Flintę lubię to mam uraz do tej piosenki.... ;/
Za to rozdział genialny!!!! Ach, tak sobie czytam i czytam i normalnie nie znudzi mi się ten rozdział, ale perspektywa dowiedzenia się jak Maciej się domyślił jest mocniejsza dlatego czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;)
Pozdrawiam Cię moja droga i weny!
Przecież ta piosenka jest taka piękna ...
UsuńJakbym ci opowiedziała na gg jej historię to nie dziwiłabyś się dlaczego ona wywołuje we mnie negatywne emocje ;) Chcesz posłuchać....?
Usuńok, ale i tak wciąż będę ją uwielbiać, wybacz :D
UsuńJa ci jej nie zabraniam ;)
UsuńTo proszę Cię, nie kop mnie za tę piosenkę, już dziś zebrałam śnieżkami! :D
UsuńKłótnia o krzesło była naprawdę komiczna! :D Byle więcej takich zabawnych fragmentów, bo świetnie Ci to wychodzi :> No i Kot ją pamięta :D Ale to chyba jakoś tak mnie nie zaskoczyło, bo można było się spodziewać :D Pisz dalej, bo przerywasz w takich ciekawych momentach! Chociaż ja staram się robić tak samo xD
OdpowiedzUsuńWłaśnie, u mnie dziś pojawi się nowy rozdział :> No i zmieniłam trochę wygląd bloga, ale nadal nie jest tak jak chcę ;p
Pozdrawiam!
tak myślałam , że ją jednak będzie pamiętał :) Ciekawe jak to się potoczy dalej, po szpitalu :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://weekendktoryodmienilmojezycie.blogspot.com/
Wiedziałam! Wiedziałam, że on nie może jej nie pamiętać! Bo pamięta, prawda? To nie jest jakaś gra słów, czy coś takiego, prawda?
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, to wszędzie są nowe :d
utworzymy-pelnie.blogspot.com
obrazenia-wewnetrzne.blogspot.com
radioprzestalograc.blogspot.com :d
Zapraszam ;d
ps. kiedy walka o Maćka? Ustalmy termin;d
Hmmmm, może pamięta, a może gra słów :D
UsuńJuż Ci mówiłam - jestem gotowa na każdy dzień, każdą godzinę! :D Nawet tu i teraz haha :D
Tu i teraz mi pasuje, matma poczeka, głupie funkcje, papa, ja się idę bić o Maćka<3
UsuńPożegnaj się ostatecznie, bo z tej bitwy możesz nie wyjść cała i zdrowa! :D
Usuń:)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, dziewczyno! To jest... jest... cudowne, no! Dbaj o głowę, noś czapkę w zimne dni, bo to Twój wielki skarb. Nie będę się rozpisywać, bo tak naprawdę nie wiem co napisać, ale... rób dalej to, co tutaj działasz, bo wychodzi Ci to... wspaniale! Moja perełka rozdziału : Jest jeszcze nasz Maciej, ale chyba nadal wypakowuje się z busa. Nie wiem czemu, ale śmiałam z tego zdania przez dobre kilka minut. Pozdrawiam i czekam na więcej i więcej:)
OdpowiedzUsuńhttp://summer-story2013.blogspot.com/
OMG ;') nie wiem, czy zasłużyłam na takie słowa, ale wiedz, że chyba teraz cały dzień, ba, cały tydzień będę chodzić z wielkim uśmiechem na twarzy! Dziękuję!!
Usuń